wtorek, 22 lipca 2014

Colour Alike KRK - 527 Na Fiołkowej

   Cumelka z kolekcji KRK już widziałyście :) Tym razem moje największe odkrycie w tej kolekcji, lakier, który teoretycznie powinien podobać się mi najmniej, ponieważ nie lubię fioletów na paznokciach. Fiołkowy CA w jakiś tajemniczy sposób oczarował mnie.


























   Szklana buteleczka wyglądem nie odbiega od pozostałych od Colour Alike i tradycyjnie wlano do niej 8 ml lakieru. W miarę szeroki pędzelek zapewnia dobre rozprowadzenie lakieru.
   Jak już wspominałam nie przepadam za fioletowymi lakierami, moje blade dłonie wyglądają wtedy na sine. Na Fiołkowej to jasny odcień przypominający mleczny koktajl z jagód. To taki pół-pastel, bardzo optymistyczny, owocowy i letni. Dodatkowo podoba mi się jego nazwa :)
   Lakier kryje doskonale po dwóch warstwach, choć jedna też wygląda ok, jednak pojawiają się na niej smugi. Na wyschnięcie nie trzeba czekać bardzo długo, aczkolwiek szybkie schnięcie nigdy nie było mocną stroną lakierów Colour Alike.




















































Krem do rąk mam w tym samym kolorze ;)


niedziela, 20 lipca 2014

Colour Alike KRK - 520 Cumel

   Dzisiaj pokażę Wam pierwszy z używanych przeze mnie lakierów Colour Alike z kolekcji KRK - 520 Cumel. Rozłożyła mnie choroba, dlatego nie mam siły za dużo pisać, będzie zatem krótko i na temat, za to dużo oglądania :)



   Lakier znajduje się w typowej dla Colour Alike tubowatej buteleczce o pojemności 8 ml. Pędzelek jest w miarę szeroki i dobrze rozprowadza lakier po paznokciu.
   Cumel to pastelowy nudziak idący w kierunku mlecznego beżu (w kolekcji KRK jest jeszcze jeden nudziak - Maniurka, ale ten ma różową tonację), dobrze kryje po dwóch warstwach, ciut długawo schnie, ale można na to przymknąć oko. Szczerze mówiąc zakochałam się w tym lakierze, jest bardzo uniwersalny i elegancji, świetnie nadaje się pod stemple. Pasuje w zasadzie do wszystkiego i na każdą okazję. Zmywa się bez problemu.





















piątek, 11 lipca 2014

Colour Alike po krakowsku

   W ostatnim zakupowym haulu pokazywałam Wam m. in. lakiery do paznokci Colour Alike i to one w komentarzach zebrały najwięcej pochwał, zatem dzisiaj pokażę je Wam nieco po macoszemu i hurtem, a w najbliższym czasie postaram się pokazywać każdy z nich z osobna. Kiedy tylko dowiedziałam się, że powstaje kolekcja "krakowska", jako prawie-Krakowianka dreptałam nogami z ciekawości. Kolekcje łódzka, gdańska i poznańska były bardzo udane, więc jak się przedstawi inspirowana Smoczym Grodem? Okazała się bardzo letnia, 2 nudziaki, pastele i żywsze kolory. Ja wybrałam 5 kolorów.


























Kolekcja KRK składa się z 10 lakierów i są to:
520 Cumel (swatche)
521 Maniurka
522 Kwiaciarka (swatche)
523 Kładka Bernatka
524 Błonia
525 Hey now (swatche)
526 Lajkonik (swatche)
527 Na Fiołkowej (swatche)
528 Modraszek
529 Na polu

W każdą buteleczkę nalano 8 ml lakieru o kremowym wykończeniu (wszystkie kolory w tej kolekcji to kremy) i wyposażono ją w całkiem szeroki, dobrze śmigający po paznokciu pędzelek.

























   Lakiery dobrze kryją po dwóch warstwach, najlepiej pod tym względem sprawdza się chyba Na Fiołkowej. Schną całkiem szybko, choć oczywiście nie tak błyskawicznie jak lakiery szybkoschnące, Avonowe też wysychają szybciej od Colour Alike. Trzymają się na paznokciach w dobrym stanie ok. 3 dni, aczkolwiek chwalony za krycie Na Fiołkowej drugiego dnia zrobił prysk! i kawałek nawierzchni pożegnał się z  paznokciem, co zobaczycie niestety na ostatnich zdjęciach z topem holo. Proszę też nie zwracać uwagi na moje suche skórki, przez pracę nie mogę dać sobie z nimi rady.







Dokupiłam jeszcze z Colour Alike Holo Top B. a star, którym pokryłam każdy z kolorów i oto efekty:






Lakiery Colou Alike dostaniecie w wielu drogeriach, widziałam je w sieci Firlit i Jasmin, a swoje kupiłam w sklepiku producenta na colorowo.pl  :)
Który podoba Wam się najbardziej?

czwartek, 3 lipca 2014

Czerwcowy haul zakupowy

   Denko mamy już za sobą, ale nie pokazywałam Wam jeszcze czerwcowych zakupów, ponieważ czekałam na jedną paczkę, która miała dojść jeszcze w czerwcu, a zjawiła się u mnie wczoraj. Skoro wszystko mamy już skompletowane, można przystępować do prezentacji.




























Drobne zakupy w Rossmannie i Super-Pharm: mydło w płynie Isana, peeling Bielendy i krem Uriage.

To już nowe nabytki z Yves Rocher: żele pod prysznic i antyperspirant w kulce, a obok nich efekt wizyty z Organique, czyli wosk zapachowy Oriental Night.

Jak zwykle musiały się tu też znaleźć kosmetyki katalogowe, w tym wypadku sam Avon: żel do mycia twarzy, pianka myjąca, maseczka z nowej linii Planet Spa z jagodą acai, a do tego próbka wody.


Od kiedy zlikwidowali w Krakowie jedyny sklep The Body Shop, skazana jestem na zakupy przez internet. Może nawet lepiej, bo taniej wyszło :) Rewelacyjny krem do rąk z konopiami i balsam do ust Honeymania.


Te kosmetyki pochodzą z kosmetycznej wymiany: odżywka Pantene, dwufaza do demakijażu Yves Rocher i woda perfumowana Beckham Intimately Yours.


Zakupy na colorowo.pl: preparat do usuwania skórek Barbra i lakiery Colour Alike - 3 holo, top holo i 5 z najnowszej kolekcji KRK, o których będzie osobny post.


Zapach Domu: dwa zapachy do auta i cztery woski, w tym trzy z Q2.

Na koniec chciałam Wam polecić nową miejscówkę na mapie podkrakowskich okolic, czyli Cafe Racer KLIK. Codziennie świeże, pyszne obiady bez dodatku chemii (np. rosołek z wiejskiej kury, bez dodatku magii i vegety, za to z lubczykiem, czy klejone w domu pierogi). Można wpaść na kawę, piwko, karaoke, posłuchać bluesa i pogapić się na motory. Lokalizacja: podkrakowski Zabierzów.

wtorek, 1 lipca 2014

Denko czerwiec 2014

   Kolejny miesiąc już za nami. W czerwcu poza kilkoma kosmetykami skończyłam kolejny rok życia (wiem, nie ma się czym chwalić). Lecimy z denkiem ;)

























Pielęgnacja ciała:


1 - Avon - Senses Recharge żel pod prysznic. Wielokrotnie tu pisałam, że Avon ma kilka perełek, w tym żele Senses. Tym razem zdecydowałam się na wariant Energising - Passiflora i piżmo. Nie dajcie się jednak zwieść opisowi, zapach to soczysta, dojrzała mandarynka! Piękny i orzeźwiający. Wieki temu, kiedy Avon wprowadzał Senses do sprzedaży był taki żel z żyrafą i zachodem słońca na etykiecie - to ten sam zapach :)
5/5

2 - Luksja - Lush Shower Coctail Red Opuntia. Kolejny cudowny żel/krem pod prysznic. Pisałam o nim obszerniej w RECENZJI. Rewelacja.
5/5

3 - Joanna - Naturia peeling z wanilią. Zawsze bardzo lubiłam małe peelingi Joanny, tanie, skuteczne i ładnie pachnące. Na wanilię zdecydowałam się po raz pierwszy, ponieważ miałam ochotę na coś słodkiego i spożywczego, do tego wizualnie skusił mnie ten "budyń" z czarnymi kuleczkami. Działanie jak zwykle mnie nie zawiodło, peeling super ściera i nie podrażnia, jednak zapach okazał się dla mnie nieporozumieniem. Z początku milutki i sympatyczny, pod prysznicem zamienia się w chemiczną wanilinową (a nie waniliową) zmorę. Tego wariantu ponownie nie kupię, inne małe zdzieraki Joanny z przyjemnością.
3/5

4 - Yves Rocher - Cocoa & Pistachio Nut mleczko do ciała. Mleczko pochodzi z kolekcji świątecznej Collection Cacao, o której już wspominałam recenzując bliźniaczego brata tego mleczka - wariant kakaowo - malinowy (TU). Pistacjowa wersja jest równie godna uwagi, mleczko dobrze, choć nie rewelacyjnie, nawilża i pielęgnuje, błyskawicznie się wchłania i cudownie pachnie. Polecam szczególnie jesienią i zmią.
4/5

5 - AA - Odżywczy krem do stóp Zmysłowa Malina. Świetny krem z mocznikiem i gliceryną, nadający stopom miękkości i gładkości, zapobiegający wysuszaniu pięt. Konsystencja gęsta i krem nie wchłania się od razu, jednak efekty warte są tej odrobiny cierpliwości. Dzięki niemu nie mam problemu wbić się w sandały po zimie. Liczyłam jedynie na fajniejszy zapach, tymczasem kwaśna ta malina.
4,5/5

6 - Oriflame - P. S. I love you krem do rąk. Kolejny raz dałam się skusić romantycznemu, kwiatowemu zapachowi na pachnącej stronie w katalogu, a później żałowałam. Ładny zapach, przyjemne dla oka opakowanie i szybkość wchłaniana to jedyne plusy tego produktu. Krem nie robi z dłońmi nic - nie nawilża, nie pielęgnuje, za 8 zł można kupić wiele lepszych preparatów tego typu.
2/5

Pielęgnacja twarzy:


























7 - Bielenda - dwufazowy płyn do demakijażu oczu Awokado. Kolejny raz pojawia się mój ulubieniec w kategorii demakijażu oczu. Uwielbiam też Bawełnę i Czarną Oliwkę. Po więcej informacji odsyłam do RECENZJI.
5/5


8 - Iwostin - Purritin Krem na noc redukujący niedoskonałości. Kremów tego typu używam wyłącznie na noc okresowo, kiedy wyskakuje mi więcej niespodzianek np. przed okresem, czy po zapchaniu porów jakimiś dziadowskimi specyfikami. Z Purritinu byłam całkiem zadowolona, wiadomo, że efekty działania nie pojawiały się od ręki, jednak po kilku dniach były widoczne i długo się utrzymywały. Krem dobrze się wchłania i przyjemnie pachnie, nie wysusza, co dla mnie jest bardzo istotne.
4,5/5

9 - Lirene - nawilżający krem wzmacniający Cera Naczynkowa. Krem przeciętny i raczej na pewno do niego nie wrócę. Nie zauważyłam poprawy kondycji płytko położonych naczynek, ani redukcji zaczerwienienia, którą miała zapewniać zielona barwa preparatu. Co mnie najbardziej do niego zraziło? Okropnie zapchał mi pory i w/w Iwostin miał pełne "ręce" roboty. Plus za kremowo-wiśniowy zapach i filtr oraz kompatybilność z podkładem.
3/5

10 - e.l.f. - balsam do ust Candy Shop, zapach Cherry Bomb. Nawet nienajgorzej nawilżał i pielęgnował usta, nadawał im mocny czerwony kolor (dlatego używałam tylko po domu i przed snem). Bardzo słodki i niekoniecznie wiśniowy zapach, ale przyjemny.
4/5

 Włosy:



11 - Wella ProSeries - szampon Moisture. Poznałam go w Rossie, kiedy stał z etykietką "cena na do widzenia" . Dziś żałuję, że nie kupiłam go więcej na zapas, bo okazał się świetny, pokochałam go mimo zawartości SLS i SLES. Włosy po jego użyciu były miękkie, gładkie i elastyczne, bez siana i suchych końcówek. Z powodu braku na półkach przerzuciłam się na wariant do włosów puszących się, który też dobrze sie spisuje.
5/5

12 - Batiste - suchy szampon Cherry. Kultowa, wiśniowa odsłona suchego szamponu Batiste, jak dla mnie znacznie lepsza niż XXL Volume, bo nie odciąża, a włosy po użyciu są gładkie. Niestety bieli ciemniejsze włosy, nawet mój ciemny blond.
4/5

13 - Tajemnicza odżywka ;) Nieopisaną odżywkę dostałam do testowania z Wizażu i do dziś nie wiem co to, bo nie wysłano mi linku do kwc. Może któraś z Was też dostała i wie co to za produkt? Ja obstawiam Elseve, ale nie wiem z której linii. Produkt miał widocznie wzmacniać włosy i tyle o nim wiem. Odżywka okazała się produktem jak wiele innych na półkach w drogerii, całkiem niezła, ale czterech liter nie urywa. Po zużyciu testowych 100 ml oszałamiających efektów nie zaobserwowałam.
3,5/5

Zapachy:


14 - Oriflame - Fashion Addict. Zapach z serii Cocktails & the city kupiłam z zeszłym roku jako tanie , a przyjemne pachnidełko na wyjścia do sklepu, czy na pocztę i czasem do pracy. O dziwo okazał się jednym z najczęściej komplementowanych przez płeć przeciwną zapachów w mojej kolekcji :) Teoretycznie maliny i kakao, praktycznie cytryny i maliny z neroli i piżmem w tle. Zaskoczyły mnie swoją nienaganną trwałością. Będę tęsknić.
4/5

15 - Trussardi - My Name. Odlewkę brałam w ciemno po przeczytaniu recenzji na temat zapachu, który miał być delikatnie pudrowy, otulający i kobiecy. Okazał się być bliźniakiem Flower by Kenzo, które akurat lubię, choć już mi się znudziły. 
3,5/5

16 - Clean - Skin. Zdobyty gdy miałam fazę na wszystkie zapachy Clean. Bliskoskórny i bezpieczny, intymny, cielisty i przy tym ciekawy. 
4/5

Znacie coś z mojego denka i możecie podzielić się opinią? A może wiecie czy tajemnicza odżywka to nie Arginine Resist?