czwartek, 22 października 2015

ShinyBox październik 2015

   Mamy już w domach nową edycję pudełka ShinyBox. Październikowa odsłona opatrzona jest hasłem Think Pink, jako że dziesiąty miesiąc roku jest miesiącem walki z rakiem piersi. Czym tym razem zaskoczyło (lub też nie) pudełko? Zapraszam na posta.


























   W szacie graficznej dominuje rzecz jasna róż i różowa wstążeczka, jest kobieco i delikatnie. Wewnątrz pudełka znajdziemy tym razem siedem kosmetyków, w tym trzy pełnowymiarowe. Mamy zarówno pielęgnację jak i kolorówkę, czyli dla każdego coś dobrego.






















Tadam... tak wygląda zawartość mojego boxa, teraz pora na szczegóły. Zacznę od produktów do makijażu.
























Wibo - Tusz do rzęs Queen Size. Wibo zdecydowanie nie jest marką luksusową, to nawet nie jest średnia półka, ale wielka szczota tej maskary poważnie mnie zaintrygowała. Jeszcze nie testowałam, ale uczynię to przy najbliższej okazji. Zdecydowanie najbardziej trafiony kosmetyk z tych do makijażu.
8 zł / 11 g

Diadem - Róż rozświetlający. Dostał mi się kolor 03 tj. kolor ceglasto-brązowy z shimmerem, zupełnie nie moja bajka. Do mojej bardzo jasnej karnacji nijak on pasuje. Jestem na NIE dla tego produktu.
14,50 zł / 6,5 g

Sumita - Kredka do oczu. W tym wypadku można było otrzymać jeden z sześciu kolorów, ja oczywiście trafiłam na taki, którego nie lubię tj. kobalt. Kredka jest miękka, bardzo łatwo robi się nią ładną kreskę, a do tego jest trwała. Tylko ten kolor....
75 zł - ale tutaj mamy miniaturkę


Clarena - Kawiorowy krem do biustu z efektem push-up. Jedyny produkt związany z hasłem Think Pink, szkoda, że mini wersja, ale u mnie akurat wystarczy na więcej niż jedno użycie. Duży plus za niego.
76 zł za 200 ml, miniaturka ma 30 ml.

Delia - Liftingujący roll-on pod oczy. Ostatnio krem pod oczy, teraz krem pod oczy, dobrze, że ten z Delii ma dłuższą datę ważności, bo może zdążę wykorzystać. 
12 zł / 15 ml
























L'Occitane - Szampon do włosów Cytrusowa Werbena. Markę lubię i chętnie testuję każdy jej produkt, kosmetyków do włosów dawno w pudełku nie było, a taki podróżny rozmiar bardzo się przyda.
59 zł / 250 ml - mini wersja to 50 ml

L'Occitane - Odżywka do włosów Cytrusowa Werbena. Podobnie jak w przypadku szamponu - ciekawy, choć malutki produkt. Na takie marki właśnie czekam w ShinyBox.
68 zł / 250 ml - tutaj 50 ml


   Pokręcę nosem, oj pokręcę. Słabe to pudełko, pogrzebała je w moim odczuciu kolorówka. Podoba mi się zestaw do włosów L'Occitane i krem do biustu Clareny, ale to tylko miniatury. Fatalny kolor różu i kiepski kredki sprawiają, że prawdopodobnie nigdy ich nie użyję. Tusz może okazać się niezły, ale to produkt na każdą kieszeń, a ideą Shiny jest testowanie kosmetyków bardziej wyszukanych. Tragedii nie ma, ale mogło być zdecydowanie lepiej.


środa, 7 października 2015

Denko wrzesień 2015

   Mamy pierwsze denko tej jesieni. Nawet nie wiem jak ten wrzesień zleciał, czuję się, jakbym go przespała, a przecież dopiero od wczoraj pogoda jest typowo jesienna, wieje i jest pochmurno, w sam raz na spanie. Zaczyna się najgorsza część roku i tak do kwietnia. Nie zanudzam, chodźcie na denko.

























Ciało - higiena:

1 - Auchan - krem pod prysznic Lait & Rose. Uwielbiam te śmiesznie tanie żele z Auchan, żaden mnie nie uczulił, nie przesuszył skóry, a zapachy mają zachwycające. Mleczno - różany to jeden z lepszych wariantów. Dodatkowo nie zawiera parabenów.
5/5

2 - Dove - żel pod prysznic Gentle Exfoliating. Kremowy żel zawiera niebieskie drobinki mające złuszczać naskórek w czasie kąpieli. Ja tego dodatkowego efektu nie zaobserwowałam, ale kosmetyk sam w sobie jest przyjemny, pachnie delikatnie i nie wysusza.
4/5

3 - Isana - żel pod prysznic Summer Dusche. Mój letni hicior! Kupiony za grosze żel obłędnie pachnie mango - moim ulubionym owocem. Fajnie się pieni, jest w miarę wydajny, szkoda tylko, że to edycja limitowana. Podoba mi się też jego opakowanie, zarówno od strony wizualnej jak i praktycznej - ma wypustki ułatwiające trzymanie go mokrymi dłońmi.
5/5

4 - Le Petit Marseiliais - żel Froamboise & Pivoine. Nie byłam w stanie zużyć go do końca, spora ilość żelu idzie do kosza ponieważ jak jego poprzednicy z LPM wysuszył mi skórę na wiór i nie mogłam przestać się drapać. W życiu już nie kupię nic z tej firmy, choćby nie wiem jak cudny zapach to miało.
1/5

5 - Bath&Body Works -  mydło w płynie Kiwi Pear. Jak chyba każdy kosmetyk BBW tak i ten zapachowo powala na kolana. Mydełko zawiera peelingujące drobinki, dzięki czemu dłonie są superczyste :) Jest dość gęste i kończy się zdecydowanie za szybko ;)
5/5

6 - Isana - mydło w płynie Ahoj Morze! Zapachowo najlepsze mydło Isany jakie znam. Trochę wysusza i jest rzadkie, ale z uwagi na szatę graficzną ładnie prezentuje się w łazience.
4/5

7 - Ziaja - Intima kremowy płyn do higieny intymnej. Ten produkt regularnie gości w moim denku. Łagodny, wydajny i niedrogi.
5/5

8 - Organique - Pianka do mycia ciała Lawenda z cytryną. Kosmetyk z gatunku czasoumilaczy w domowym spa, odpręża i relaksuje, ale ze względu na małą wydajność przy stosunkowo wysokiej cenie nie opłaca się go używać codziennie. Pieni się bardzo dobrze.
4/5

9 - Farmona - peeling do ciała Kiwi & Karambola. Doskonały przykład rewelacyjnego peelingu za niewielką kasę. Bardzo lubię peelingi ze sporymi, ostrymi drobinami, które świetnie ścierają naskórek, a ten do takowych należy. Pachnie cudownie, owocowo i soczyście, można odpłynąć. 
5/5

Ciało - pielęgnacja:

























10 - Oriflame - krem do ciała Divine. Bardzo lekki i małotreściwy balsam, zapachem tez mnie nie powalił, choć miałam miłe wspomnienie wody Divine sprzed kilku lat. Bez szału i na bank do niego nie wrócę, choć inne zapachy wypróbuję z chęcią.
2,5/5

11 - Yves Rocher - mleczko do ciała Zielona Herbata. Produkt o bardzo lekkiej, wodnistej niemal konsystencji, który doceniłam za szybkie wchłanianie i świeży zapach, ale odjęłam punkty za kiepskie nawilżanie.
4/5

12 - The Body Shop - krem do rąk Hemp. Jedno z najlepszych smarowideł do dłonie jakie znam. Bardzo gęsty, bardzo tłusty i strasznie śmierdzący krem, którego używałam tylko na noc i który ratował moje dłonie w kryzysowych sytuacjach. Dodatkowo bardzo wydajny.
4,5/5

13 - Douglas - krem do rąk Harmony of Ayurveda. Tym razem kremidło do dziennego użytku, bo i łatwiej się wchłania i przyjemniej pachnie, nie zostawia tłustego filmu i dość przyzwoicie nawilża, aczkolwiek na krótko.
4/5

14 - The Body Shop - masło do ciała Olej Arganowy. Ten zapach <3 Orientalny aromat podziałał na mnie jak magnes, więc przymknęłam oko na toporną konsystencję. O dziwo mimo swojej struktury nie zapychał i nie zostawiał ciężkiej warstwy na ciele.
5/5

15 - Rexona - antyperspirant w sztyfcie Pure. Słabo działa, za mocno pachnie, brudzi. Jak na Rexonę bardzo słabo.
2/5

Włosy i twarz:

























16 - Head&Shoulders - szampon Total Care. Jakiś czas temu szampon Nivea zrobił mi kuku i wywołał fale łupieżu na mojej głowie.. Na szybkości kupiłam H&S w nadziei na szybki efekt. W początkowej fazie użytkowania faktycznie problem zniknął, ale niestety powrócił pod koniec butli. Wniosek - pomaga lecz na chwilę. Szampon jest delikatny dla włosów, które po myciu są miękkie i sypkie.

17 - Skin79 - maska w płacie Angry Cat. Kupiłam ją w sumie dla beki, zabawnie wygląda się w masce kota. Płat jest bardzo mocno nasączony preparatem z aloesem i sokiem z winogron, maska dobrze trzyma się na twarzy, nie ześlizguje z niej i dogłębnie nawilża.
5/5

18 - Garnier - dwufazowy płyn do demakijażu. O nim już wspominałam, dwufazowy ideał, który porządnie, a przy tym delikatnie dla skóry usuwa makijaż bez tłustych pozostałości na powiekach i skórze wokół oczu.
5/5

Zapachy i kolorówka:
























19 - Diptyque - Eau Duelle. Naczytałam się rewelacyjnych recenzji tego zapachu, napaliłam się na niego i w końcu zdobyłam odlewkę. Rozczarowanie :( Woda pachnie ciastem cytrynowym, słodko i mdło, zupełnie nieniszowo. Lepiej bywa w Avonie.
2/5

20 - Christina Aguilera - Royal Desire. Kupiłam ten zapach, bo pięknie pachniał na mojej koleżance, na mnie czar prysł, ale mimo to zapach wciąż mi się podobał i zużyłam w przyjemnością. To ten z bezpiecznych, delikatnych kobiecych aromatów.
4/5

21 - Celia - Top Coat Diamentowy. Niezły i bardzo wydajny top, dawał piękny i trwały połysk, jednocześnie nie utrudniając zmywania jak mój aktualny top z Sally Hansen. Sechł szybko, jednak odpryskiwał także szybko.
4/5

22 - Clinique - Moisture Sugre CC Cream. Stosowałam go całe lato zamiast podkładu, bo ładnie krył i podkreślał kolor skóry nieproblematycznej. Bez dodatkowej warstwy sypkiego pudru zbyt mocno rozświetlał skórę, chyba, że ktoś lubi mocny glow. Jak na 15 ml był niesamowicie wydajny, czym bardzo pozytywnie mnie zaskoczył.
4/5

23 - Avon - Nailwear Pro kolor Apricot Mystery. Śliczny wakacyjny kolor, ze względu na trwałość towarzyszył mi na wczasach... 3 lata temu. Zużyłam prawie do końca, resztka była już zbyt gęsta ze starości by ją wykorzystać.
5/5