wtorek, 24 listopada 2015

ShinyBox listopad 2015 - Miss Autumn

   Już kolejny miesiąc, w którym myślałam nad rezygnacją z subskrypcji pudełek Shiny, ale kolejny raz dałam im szansę. Grudniowe też opłacę, bo wiem, że czeka mnie prezent dla członkiń klubu VIP, ale styczeń stoi już pod znakiem zapytania. Co dostaliśmy do testowania w listopadzie? Sami zobaczcie.


























   Pod względem graficznym to dla mnie najbrzydsze pudełko od roku, kompletnie mi się nie podoba i nie widzę opcji, żeby je jakoś wykorzystać. Wiem, wiem, nie ocenia się książki po okładce, dlatego zajrzyjmy do środka ;)

    Tym razem otrzymaliśmy siedem produktów, w tym trzy pełnowymiarowe i cztery miniatury. Zapowiedzi, że będzie to najlepsze pudełko w tym roku były mocno przesadzone, ale na jego korzyść w mojej ocenie przemawia brak kosmetyków do makijażu, w listopadzie Shiny postawiło na pielęgnację.



























   Zacznę od największego rozczarowania - trzech tubek z miniaturami produktów z serii Oil Essence od AA. Decydując się na Shiny mam ochotę testować różnych producentów, trzy produkty tej samej marki, z tej samej linii w jednym boxie to jednak przegięcie. Najbardziej przyda mi się krem do rąk, bo ma torebkowy format, reszta tj. balsam do ciała i żel pod prysznic zbędna, na dodatek szeroko rozpowszechniona w powszechnej dystrybucji.























   W ramach tej samej marki dostajemy także dwa produkty Enklare i w tym przypadku jestem zadowolona, marka nie jest szczególnie znana, a produkty zapowiadają się ciekawie. Regenerujące serum AllForYou jest kosmetykiem pełnowymiarowym (79 zł/30 ml), ma natychmiast odświeżać, regenerować i po9budzać skórę, szczególnie po pracy w zamkniętych pomieszczeniach oraz po imprezach. 
Pełnowymiarowe jest również naturalne mydło Enklare (28 zł), u mnie owocowo-jogurtowe, bardzo ładnie się prezentuje.


   Zachwycałam się nawilżającym kremem Norel, którego miniatura była w jednym z wcześniejszych pudełek, to teraz dostałam miniaturę kremu z kwasem migdałowym od Norel. Świetna sprawa, bo jesienią uwielbiam kwasy, dlatego kremik szybko pójdzie w ruch. Tubka ma 25 ml, natomiast 50 ml kremu kosztuje 80 zł.
   Na koniec krem do stóp Delia Good Foot, praktyczny, ale regulator potliwości z miętą lepszy byłby na lato, na zimę bardziej pasuje rozgrzewający.

   W ogólnej ocenie pudełko nie wypada źle, ale rewelacji nie ma. Niepotrzebnie wsadzono do niego 3 mini produkty AA, za najciekawsze uważam serum Enklare i krem z kwasami Norel.


poniedziałek, 23 listopada 2015

Rossmannowa wyprzedaż kolorówki -49%

   Niedawno w Rossmannie skończyła się mega popularna akcja wyprzedażowa na kosmetyki kolorowe do make-up'u, które w czasie trwania promo są tańsze o 49%. Po raz kolejny akcja odbywała się w trzech etapach, najpierw przecenione były kosmetyki do makijażu ust i paznokci, następnie do oczu i na końcu do twarzy. Przyszedł czas podsumować zakupy.
























   Jak widać na załączonym obrazku, tym razem ograniczyłam się do kilku zaledwie produktów, które wiedziałam, że wykorzystam.
























   Do ust zakupiłam tylko planowany od dawna wariant Rouge Edition Velvet od Bourjois, a mianowicie 05 Ole Flamingo. Piękny, nasycony odcień fuksji "siedzi" na ustach niemal cały dzień. Lubię te matowe pomadki, 05 jest już czwartą w kolekcji.























   Potrzebowałam na gwałt kredki do brwi i z rozpędu wzięłam dwie - Brow Artist L'Oreala z grzebykiem oraz Brow Satin z Maybelline z cieniem wypełniającym. Ta L'Oreala jest nico twardawa. Dobrałam jeszcze dwa fenomenalne cienie L'Oreal Color Riche, z których jestem niesamowicie zadowolona, a konkretnie Smoky 306 Place Vendome oraz Lumiere 502 Quartz Fume.
























   Ostatni etap, czyli kosmetyki do makijażu twarzy, zakończył się zakupem trzech produktów: podkładu Bourjois Air Mat - z ciekawości, korektora L'Oreal Lumi Magique oraz pudru Rimmel Lasting Finish 25h, z którego jestem średnio zadowolona.

Jak wypadły Wasze zakupy w czasie tych wyprzedaży?


sobota, 14 listopada 2015

Denko październik 2015

    Trochę czasu mi zajęło zmobilizowanie się do stworzenia tego denka, z resztą kto jest ze mną dłużej pewnie zauważył, że wyklikuję posty coraz rzadziej - brak czasu, permanentne zmęczenie... Zobaczcie z czym pożegnałam się w ubiegłym miesiącu.

















































1 - Isana - Mydło w płynie z ekstraktem z limonki. Wzięłam, bo było śmiesznie tanie i prezentowało się ładnie od strony graficznej. Zapach nie powalił, ale mydło swoje funkcje spełniło. Ocenę podnoszą biedronki na etykiecie ;)
3,5/5

2 - Palmolive - żel pod prysznic Feel Glamorous. Żel zawiera maleńkie peelingujące drobiny, których tak na prawdę nie czuć w czasie kąpieli. Pachnie cudownie, wg producenta zapach to połączenie jeżyny, wanilii i pitahaji, jest słodki i mocno owocowy.
5/5

3 - Auchan - Arganowy olejek pod prysznic z kwiatem pomarańczy. Fantastyczne połączenie komponentów, uwielbiam olejek arganowy w każdym zestawieniu oraz zapach kwiatu pomarańczy. Olejek dobrze się pienił, pozostawiał skórę lekko natłuszczoną, ale nie za mocno i był wydajny.
5/5

4 - Auchan - Żel pod prysznic Mleko, Malina i Piwonia. Kolejny tanioszek z Auchana pachnie przede wszystkim malinami, super się pieni (nie ma jak SLS ;) ) i jest bardzo wydajny. Jako jedyny z tej linii nieco wysuszył mi skórę.
4/5

5 - Bath & Body Works - PocketBac. Antybakteryjny żel do rąk tym razem o zapachu kwiatu wiśni. Pisałam już w którymś denku, że uwielbiam te żele i zawsze mam jakiś ze sobą. Ten akurat był do torebki, kochałam jego zapach, nie jedna osoba pociągała nosem gdy użyłam go np. w autobusie, bardzo wiosenny.
5/5

6 - Bath & Body Works - Balsam do ciała Endless Weekend. Nie doceniłam tego balsamu, póki nie rozsmarowałam go na skórze, dopiero wówczas rozwijają się nuty zapachowe tego kosmetyku. Na mój nos Endless Weekend pachnie ananasem, mango i nutą świeżego prania, leniwym letnim dniem, za którym tęsknię o tej porze. Balsam ma aksamitną konsystencję, świetnie się wchłania i pozostawia skórę gładką. Wariant mini doskonale sprawdził się w podróży.
5/5

7 - Organique - Peeling solny Bamboo z masłem shea. Ten tłusty, bo zbudowany na shea i oleju kokosowym peeling posiada bardzo wiele kryształów soli, dzięki czemu rewelacyjnie wygładza naskórek, ale może też podrażniać. Ja preferuję takie mocne zdzieraki, dlatego bardzo go sobie chwalę. Zapach jest bardzo mocny, raczej męski, więc polecam przetestować przed zakupem.
5/5

8 - The Body Shop - masło do ciała Smoky Poppy. Masełka TBS to temat wielokrotnie wałkowany, wiadomo, że są treściwe, czasem nieco ciężkie, ale regenerują i odżywiają skórę po mjistrzowsku. Po zużyciu Smoky Poppy doszłam do wniosku, że jednak wolę owocowe zapachy tych masełek, ten był zbyt mydlany i męczący.
3,5/5























9 - Norel - krem Hyaluron Plus. Krem z klinki Dr Wilsz to moje wielkie odkrycie, po miniaturze chcę duże opakowanie. Co najważniejsze - krem doskonale nawilża i nie zapycha porów. Jest lekki, działa niemal błyskawicznie, skóra się po nim nie świeci, a na dodatek ma bardzo przyjemny morski zapach.
5/5

10 - Avon - ANew Clinical krem pod oczy i na powieki. Kupiłam ten kosmetyk ze względu na ciekawą, podwójną budowę - opakowanie podzielone jest na dwa połączone pojemniczki, w jednym znajduje się krem pod oczy, w drugim żel na powieki. Obydwa preparaty zużywają się proporcjonalnie, natomiast ciężko mi napisać coś o działaniu, nie zauważyłam, żeby cienie pod oczami zostały rozjaśnione, jadnak skóra była dobrze nawilżona.
3/5

11 - Khadi - ajurwedyjski olejek Viola. Od pewnego czasu stosuje olejki jako warstwę na krem na noc, dlatego ciężko by mi było opisać jego samodzielne działanie. W połączeniu z kremem na pewno pozostawia skórę dobrze naprężoną, rano nie mam problemu z suchymi skórkami na brodzie i wokół ust jak miało to miejsce wcześniej. Irytował mnie zakraplacz w tej butelczynie, czasami nie chciał w ogóle zaskoczyć, dlatego w pewnym momencie się go pozbyłam i wylewałam olejek bezpośrednio z butelki.
4/5


12 - Yves Rocher - Low Shampoo. Czysta ciekawość zaopatrzyła mnie w szampon w kremie z Yves Rocher, gdyż nigdy wcześniej nie miałam styczności z taką formułą szamponu. Pierwsze wrażenie było dość dziwne, niepieniący się  krem wsmarowujemy we włosy i spłukujemy, jednak po wysuszeniu włosy były gładkie jak po kropli jedwabiu, czyste i miękkie, żadnego obciążenia. Polecam przetestować, choć ja wróciłam do tradycyjnej formy szamponu.
4/5

13 - Garnier - Odżywka z olejem arganowym i kamelią. Jeśli ktoś szuka okrutnie wydajnej odżywki, to polecam śmiało kupić tę od Garniera. Poza wydajnością ma też inne zalety - wygładza, nie obciąża, dyscyplinuje siano, ale niestety nie nawilża i końcówki to czują. Lekko orientalny zapach pozostaje długo na włosach.
3,5/5

14 - Wella - lakier do włosów Performance. Tym razem taki zwyklak, trochę skleja, ale dobrze trzyma włosy, nie za ciekawie pachnie.
3/5

15 - L'Oreal - maska Absolut Repair Lipidium. Szczerze powiem, że spodziewałam się po niej lepszego efektu, choć oczywiście nie jest zła. Dla mnie największe rozczarowanie to krótkotrwały efekt wygładzenia, który utrzymuje się tylko do najbliższego mycia, taki efekt dają też zwykłe odżywki. Plus za wydajność.
3,5/5

16 - Schwarzkopf - Gliss Kur Million Gloss. Tą malutką tubkę ekspresowej odżywki dostałam do jakiejś farby. Niestety słaba i wiem, że kolejnej tubki nie kupię.
2/5
































17 - Beckham - Signature. Damska woda perfumowana sygnowana przez Państwa Bechamów urzekła mnie już kilka lat temu, aż w końcu dorobiłam się flaszki. Elegancki zapach na jesień, kwiatowy, nieco ostry i o dziwo bardzo trwały.
4/5

18 - Skin79 - maska w płacie Powerful Moist. Ogarnęła mnie faza na koreańskie maski w płacie, tym razem padło na mocno nawilżającą o zapachu winogron. Tkanina była tak mocno nasączona preparatem, że musiałam sie położyć żeby wszystko nie spłynęło mi z twarzy.
5/5

19 - Revlon - puder w kamieniu Nearly Naked. Kolejne zużyte opakowanie tego pudru będzie na jakiś czas ostatnim, bo postanowiłam, potestować produkty innych marek. Niemniej jednak Nearly Naked spełniał wszystkie moje oczekiwania, na długo matował skórę i wykańczał makijaż nie dając efektu twarzy obsypanej mąką.
5/5

20 - Avon - wykręcana konturówka Boldest Black. Z bólem serca się z nią rozstaję, miękka, o intensywnym kolorze, wygodna w użyciu i trwała - same plusy.
5/5


czwartek, 12 listopada 2015

Essie Fall 2015 collection

   Zimowa kosteczka już w drodze do mnie, tymczasem pora zaprezentować Wam swatche z lakierami, które znalazły się w jesiennej kolekcji.

























   W kolekcji jak zawsze znalazło się 6 odcieni, z czego w kostce tradycyjnie 4 z nich. Graficznie kolekcja ma rockowy charakter, a kolory wchodzące w jej skład to:
- Leggy Legend - sztandarowy odcień kolekcji
- With the band
- In the lobby
- Frock 'n roll

























   Kolory idealnie oddają klimat jesieni, mamy nawiązanie do złotych, czerwonych i burgundowych liści. Przyznam, że kolory nie są szczególnie oryginalne, to wszystko już w zasadzie było, ale są po prostu... ładne.

   Nie będę się zbytnio rozpisywać o właściwościach lakierów, nic nie zmieniło się w tym względzie w porównaniu z wcześniejszymi kolekcjami. Wszystkie 4 lakiery świetnie kryją już po pierwszej warstwie, szybko schną i poza najciemniejszym, który nie odpryskuje, ale się ściera, są bardzo trwałe. Każda mini buteleczka mieści 5 ml lakieru.

























LEGGY LEGEND - odcień dziwny, metaliczny, z początku podobał mi się najmniej, ale ma swój urok. To takie stare złoto z miedzianym odcieniem i masą różowych drobin, które widać pod światło. W dziennym świetle cudownie iskrzy.

















































IN THE LOBBY - Kremowy, bardzo ciemny fiolet łamany przez burgund, ciemne wino z odrobinę żelowym wykończeniem. Perfekcyjny na jesień.













































































WITH THE BAND - Kremowy odcień ceglastej czerwieni, klasyczny i uniwersalny, bardzo kobiecy.




















































FROCK 'N ROLL - Mój ulubieniec. Mocno metaliczna czerń, a raczej szarość, którą określić można jako gunmetal. Ciężko uchwycić jego wyjątkowość na zdjęciach, czasem wydaje się głęboko czarny, czasem stalowy, wygląda jak rozgwieżdżone niebo. Jak widać na foto, niestety szybko ściera się na końcówkach.

















































Macie swojego faworyta wśród przedstawionych? Ja już zacieram łapki na zimową kostkę.

sobota, 7 listopada 2015

Zakupy ostatniego misiąca - haul październik

   Spieszę do Was z ekspresowym wręcz postem, gdyż w zeszłym miesiącu nie zrobiłam żadnych większych zakupów kosmetycznych i nie ma się czym pochwalić ;) Jednak żeby podtrzymać tradycję pokazuję co dołączyło do moich zbiorów.

























  Z racji miejsca zamieszkania, do kosmetyków Bath & Body Works mam utrudniony dostęp, ale od czego mamy internet. Zamówiłam już na zapas trzy pięknie pachnące balsamy: Tokyo Lotus Apple Blossom, London Tulips & Raspberry Tea oraz Plum Moscato & Almond Harvest, wszystkie są obłędne.


   Wybrałam się na naukę makijażu Douglas z marką Rouge Bunny Rouge, na której zachwyciła mnie kredka do ust w kolorze nude, używam jej nie stricte jako konturówki, ale wypełniam nią całą czerwień wargową. Po raz pierwszy nabyłam też pędzel do podkładu, ale ten jest jakiś kiepski.

To tyle, niewiele i na temat, ale w listopadzie zobaczycie więcej :)