Blog w zasadzie już umarł, przyczyna jest prosta - permanentny brak czasu. Dziś wrzucam sprawozdanie z jeszcze zeszłorocznych zakupów oraz tegoroczne nowości. Jeśli zależy Wam na recenzjach, któryś z tych kosmetyków dajcie proszę znać w komentarzu :)
Żele pod prysznic prosto z Biedry. Były jakoś śmiesznie tanie, a pojemność zaporowa. Mango z macadamią już zużyłam, całkiem fajny zapach. Opakowania z pompką to praktyczne rozwiązanie przy takich butlach.
Owocowe szampony Farmony z linii Tutti Frutti są rewelacyjne! Fantastycznie pachną i są łagodne dla włosów i skóry głowy, nie wywołują łupieżu, nie plączą włosów. Peeling pierniczkowy także z Farmony drapnęłam oczywiście ze względu na spożywczy zapach idealny w czasie relaksującej kąpieli w zimowy wieczór. Pomadka Lavera Chai Tea niestety rozczarowała. Okazała się być bardzo twarda i opornie sunąć po ustach.
Zamówiłam garść próbek różniastych zapachów, część z nich to nowości, są też dwa męskie pachnidła. Mam już swoich faworytów ;)
Szybki wypadd do Rossmanna, tylko po żel do mycia twarzy, jednak kto by się oparł takiej słodkiej pandzie na żelu Isany.
Nie miałam dotychczas pojęcia, że w Chorwacji też mają DM'a. Rzuciłam się oczywiście na kosmetyki Balea, ale nabyłam też świetny lekki balsam do ciała w sprayu Cottage z truskawką i miętą.
Nowe zapachy Yankee Candle w formie wosków.
Zakupy w ukochanej drogerii Pigment, bardzo udane. Byłam tam głównie po paletkę MUR Smoky, z zachwytem znalazłam także pyłek do syrenki z Indigo oraz matową pomadkę Golden Rose.
Tak wygląda paletka w środku:
Kilka drobiazgów z allegro, w tym aceton i odtłuszczacz do hybryd, krem do rąk EOS, czy termoochronna mgiełka Marion.
Malutkie zamówienie z Avonu po kilku miesiącach przerwy.
Zupełnie spontaniczne zakupy w Tesco. Najbardziej zadowolona jestem z masełek Perfecty gruszkowego i mango, ale mydła Carex również są urocze.