środa, 2 sierpnia 2017

Bania Agafii - Maska lifting do twarzy

       Zrobiłam ostatnio sporo zakupów mazideł bardziej przyjaznych naturze, a to przez alergię kontaktową, jaka pojawiła mi się prawdopodobnie od SLESów i tym podobnych cacek. Z głupa dorzuciłam do koszyka kilka maseczek Babuszki Agafii, bo tanie i ładnie pachnące. W ten sposób odkryłam jedno z największych maseczkowych objawień - maskę tonizującą.


   Produkt został zamknięty w bardzo charakterystycznej dla Agafii zakręcanej saszetce, która mieści 100 ml kremowej, gładkiej maski. Podoba mi się ta forma opakowania, ponieważ zajmuje niewiele miejsca, a koreczek jest higieniczny i praktyczny. 
Nie wiem jak Wam, ale mi strasznie podobają się zapachy tej rosyjskiej marki, przeważnie ziołowe, mnie odprężają niesamowicie. Nie umiem opisać aromatu tej maski, taki kwiatowo-świeżo-maślany, wiem, że dziwnie to brzmi.

Oto skład:

oraz konsystencja:


Co o produkcie pisze producent (a raczej polski dystrybutor)?
"Maska do twarzy z widocznym efektem liftingu, tonizuje skórę i wyrównuje koloryt twarzy. Naturalne składniki wchodzące w skład maski nawilzają skórę, podnoszą jej sprężystość i elastyczność.
Dziki ślaz - zawiera witami8ny grupy A i C, intensywnie nawilża skórę.
Organiczny ekstrakt białej herbaty i rdest ostrogorzki - posiadają mocne napinające i tonizujące działanie.
Cladonia śnieżna - wysoka zawartość unikalnego kwasu usinowego, który sprzyja aktywnej regeneracji komórek skóry i istotnie opóźnia zmiany związane z wiekiem.
Produkt zawiera 100% naturalnych składników."

Moja opinia:
To aktualnie moja ulubiona maseczka, lepszej chyba jeszcze nie miałam. Najbardziej lubię nakładać ją rano, ponieważ efekt jest najbardziej widoczny właśnie po przebudzeniu. Pomijam relaksacyjne działanie zapachu o poranku, kilka minut po nałożeniu preparatu na twarz odczuwamy delikatne mrowienie, mimo iż w składzie nie ma mentolu. Może ktoś wie, który składnik wywołuje taki efekt? Dzięki temu, skóra od razu jest odświeżona. Po zmyciu maski, twarz wydaje się lekko (nie spodziewałam się naciągnięcia jak po botoksie) napięta, jest mocno nawilżona, wygląda bardzo promiennie. Część maski wchłania się w skórę w czasie zalecanych 10 minut trzymania jej na twarzy, reszta zmywa się bezproblemowo. Kosmetyk jest tani (7-9 zł) i baaardzo przyjemny. Polecam szczególnie latem!


wtorek, 25 lipca 2017

Vianek - Łagodzący olejek do demakijażu

    Wracam, niepewnym krokiem, po rocznej przerwie, jednak tęskniłam, a materiału do recenzowania nazbierało się niemało. Na początek Vianek i olejek myjący.


   Od pewnego czasu staram się opierać pielęgnację twarzy na kosmetykach polskich, rosyjskich i koreańskich. Na rodzimym rynku ogromnie polubiłam markę Vianek - siostrę (córkę) Sylveco. Zaraz po wypuszczeniu do sprzedaży Olejku do demakijażu z maceratem z rumianku, stałam się jego szczęśliwą posiadaczką.

  Opakowanie: plastikowa buteleczka z wygodną pompką, pojemność to 150 ml. Szata graficzna, jak to u Vianka, z bukietem polskich kwiatów w tle. Osobiście bardzo podoba mi się grafika, na jaką zdecydowała się marka, nie jest krzykliwa i idealnie pasuje do idei serii.


  Jeśli chodzi o konsystencję, to nikogo nie zaskoczę - olejek i już. Co ciekawe, w kontakcie z wodą nie zamienia się w mleczną emulsję, co niektórych może odstraszyć, mi to akurat nie przeszkadza. Zapach bomba: winogronowo - kwiatowy.


Popatrzcie na skład:



Od producenta:
Wyjątkowy, niezwykle delikatny preparat do demakijażu oczu, twarzy i ust, którego bazę stanowią naturalne oleje roślinne m. in. z pestek winogron, słonecznikowy i kokosowy oraz dogłębnie oczyszczający olejek rycynowy. Rumianek lekarski, zmacerowany w olejach, to źródło związków o właściwościach przeciwalergicznych i silnie regenerujących, dzięki czemu olejek łagodzi także wszelkie podrażnienia m. in. w okolicach oczu i powiek. Po zastosowaniu zostawia skórę oczyszczoną, nawilżoną i ukojoną.

Moje zdanie:
Oleju używam codziennie od 3 tygodni i nawet nie jestem w połowie butelki, co świadczy o jego niezłej wydajności. Biorę 1 - 2 "wyciski" pompki, wsmarowuję w paszczę, z akcentem na oczy, po czym przemywam wodą. Jak wspomniałam ten olejek nie emulguje, do czego przyzwyczaiła mnie np. Bielenda w swoich preparatach, co mi absolutnie nie przeszkadza, ponieważ zawsze używam po nim czyścika na bazie wody tj. żelu lub pianki, ale jeśli komuś przeszkadza ta tłusta warstwa na buzi, to z Viankiem się nie polubi. Tusz i kredkę z oczu zmywa na tyle dobrze, że nie muszę już potem wycierać dolnej powieki wacikiem nasączonym dwufazą. Naturalny skład to kolejna zaleta tego produktu, owszem jest "parfum", ale ja nie przepadam za kosmetykami bezzapachowymi (wyjątek to antyperspiranty). Ciężko mi się odnieść do łagodzącego działania preparatu, bo u mnie nie ma ostatnio co łagodzić, ale wierzę, że nie ma także dzięki zawartemu w oleju rumiankowi (jednocześnie używam żelu do mycia twarzy rumiankowego z Sylveco, więc mam podwójne rumiankowe uderzenie ;) ).

Podsumowując, Vianek znów się spisał i ukłony w jego stronę za bardzo dobry, naturalny kosmetyk w rozsądnej cenie.