Spieszę do Was z ekspresowym wręcz postem, gdyż w zeszłym miesiącu nie zrobiłam żadnych większych zakupów kosmetycznych i nie ma się czym pochwalić ;) Jednak żeby podtrzymać tradycję pokazuję co dołączyło do moich zbiorów.
Z racji miejsca zamieszkania, do kosmetyków Bath & Body Works mam utrudniony dostęp, ale od czego mamy internet. Zamówiłam już na zapas trzy pięknie pachnące balsamy: Tokyo Lotus Apple Blossom, London Tulips & Raspberry Tea oraz Plum Moscato & Almond Harvest, wszystkie są obłędne.
Wybrałam się na naukę makijażu Douglas z marką Rouge Bunny Rouge, na której zachwyciła mnie kredka do ust w kolorze nude, używam jej nie stricte jako konturówki, ale wypełniam nią całą czerwień wargową. Po raz pierwszy nabyłam też pędzel do podkładu, ale ten jest jakiś kiepski.
To tyle, niewiele i na temat, ale w listopadzie zobaczycie więcej :)
kosmetyków Bath & Body Works zazdroszczę:)
OdpowiedzUsuńja też:D
UsuńI ja :D
UsuńZapachy w B&BW są obłędne :)
OdpowiedzUsuń