Mam jakąś słabość do kosmetyków The Body Shop (przypuszczam, że nie tylko ja), choć przekonałam się, że ich jakość nie zawsze jest adekwatna do ceny. Jakiś czas temu kupiłam balsam do ust z miodowej serii Honeymania. Jakie wrażenia? Zapraszam do lektury :)
Balsam w ilości 10 ml / 9 g ukrywa się w uroczym plastikowym "słoiczku" z nakrętką pokrytą naklejką z plastrem miodu. Przypomina trochę maść propolisową, jest gęsty, ale nie bardzo lepki, taka wazelina. Zapach ma delikatny i niezbyt wyraźny, chyba wolałabym typowo miodowy aromat, poza tym jest słodki w smaku, dzięki czemu jest całkiem przyjemny w użytkowaniu.
Moje usta nie są wybitnie suche, czasem pojawiają się pojedyncze suche skórki, nieraz dość uparte, bo długo opierają się zmiękczaczom. Honeymania Lip Balm niestety nie poprawiał kondycji skóry warg w ogóle. Przede wszystkim bardzo szybko znika z ust , nawet kiedy nie jem, zaraz go nie ma dlatego często musiałam ponowić aplikację, co zdecydowanie negatywnie rzutuje na wydajność balsamu. Mazidło nie robi z ustami nic - nie nawilża, nie pielęgnuje i nie wygładza, dzięki czemu suche skórki mają się wciąż świetnie po 3 tygodniach używania tego miodowego "cuda". Odstawiłam Honeymanię 1,5 tygodnia temu, wracając potulnie do poprzedniego balsamu do ust i znów z radością używam kremowych pomadek, które ładnie wyglądają tylko na gładkich ustach. Do balsamu TBS już nie wrócę, ponieważ to miły gadżet, lecz nieskuteczny, wolę ich krem do rąk i masła.
Na koniec skład (wybaczcie rozmazane zdjęcie, może coś tam rozszyfrujecie) - nie ma w nim NIC związanego z miodem, mamy za to olejek rycynowy (lepiej nie zlizywać go z warg w nadmiernej ilości :P) i olejek z pestek winogron.
Używałyście kosmetyków z serii Honeymania? Zastanawiam się czy pozostałe pachną ukochanym przysmakiem Kubusia Puchatka.
Miałam kiedys inną wersję, ale był taki sobie
OdpowiedzUsuńJak dla mnie nieporozumienie- nie nawilża, wręcz wysusza, trzeba ciągłe dokładać więc szybko się kończy choć może to i lepiej ?Ja miałam zapach z serii Chocomania, fakt- bardzo piękny, ale wolę mojego śmierdziuszka Carmex. :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam. Szkoda, że się nie sprawdził :(.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDla mnie te produkty z TBS to nic specjalnego, bardziej jazda na prestiżu marki, niż walory pielęgnacyjne ;) Ogólnie nie przepadam za tymi kosmetykami, a ten balsam jak widać, to jakieś nieporozumienie
OdpowiedzUsuń