niedziela, 21 września 2014

Rozgrzany piasek i szum fal: Kringle Candle - Beachside

   Pogoda jaka jest każdy widzi, dlatego korcił mnie jakiś ciepły i otulający zapach na dziś, niespodziewanie jednak na chwilę wyszło słońce i zaczęło dość mocno przypiekać (zanosi się na burzę). Wtedy mój wzrok powędrował w kierunku pudełka z zapachami Kringle, a dłoni sięgnęły po Beachside.


























   W przypadku tego zapachu nie ma co się doszukiwać skomplikowanych nut i skojarzeń, Beachside to czysty zapach olejku do opalania w kontakcie z rozgrzana słońcem skórą. Jedni lubią takie aromaty, inni nie znoszą, ja na szczęście zaliczam się do tej pierwszej grupy. Z początku przypominał mi ukochany Sun&Sand z Yankee Candle, Kringlowa plaża jest jednak łagodniejsza i pozbawiona słonej nuty, którą można wyczuć w S&S. Beachside relaksuje i jak na mój nos pasuje na każdą porę roku, jest delikatny i błogi.
   Jeśli ktoś spodziewa się po nim killera może czuć rozczarowanie, Beachside ładnie się roznosi po pomieszczeniach, ale nie dominuje domowej aury, pozostając tłem. Ja wrzuciłam do kominka tealight i topiłam jak wosk, taka porcja emitowała zapach w czasie palenia ok. 1,5 tealighta.


6 komentarzy:

  1. Ma przyjemne opakowanie ;) Ciekawe jak pachnie na żywo ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię takie delikatne zapachy, więc na pewno by mi się podobał :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam, ale piasek przywołał wspomnienia ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie on jakoś nie przypadł do gustu choć Sun&Sand bardzo lubię. Chyba w ogóle dam sobie spokój z Kringlami bo jest w nich coś co mi przeszkadza.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie słyszałam o nim, nazwa taka kusząca:)

    OdpowiedzUsuń
  6. ja polecam jeszcze pink sands...po prostu boski:) Dobrze porównałaś zapach-dokładnie o olejku do opalania pomyślałam jak go wąchałam podczas zakupów ;)

    OdpowiedzUsuń