poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Denko lipiec 2014

   W końcu pojawia się nieco spóźnione lipcowe denko. Nie udało mi się zużyć zbyt wielu kosmetyków, najwięcej jest żeli pod prysznic, co wydaje się oczywiste przy takiej pogodzie, z makijażu z kolei nie pojawia się nic, ponieważ latem znacznie mniej się maluję.



Pielęgnacja ciała:

























1 - Oriflame - żel pod prysznic Discover Brazilian Passion. Całkiem miły w użyciu żel o pobudzającym zapachu guarany. Dobrze się pienił i nie wysuszał.
4,5/5

2 - Balea - żel pod prysznic Erdbeer Momente. Zapach świeżych truskawek oczarował mnie w sklepie, więc bez zastanowienia kupiłam ten żel. W domu nie wiedziałam co mnie zamroczyło, pod prysznicem zapach okazuje się sztuczny i zbyt słodki. Plus za intensywny i poprawiający nastrój czerwony kolor kosmetyku. Wydajność jak najbardziej w porządku, feria barw na opakowaniu także przypadła mi do gustu.
3,5/5

3 - Isana - żel pod prysznic Lime&Mint. Letni ideał! Żel Isany wspaniale odświeża, orzeźwia, pobudza swoim limonkowo - miętowym zapachem i energizującym zielonym kolorem. Mam też po nim wrażenie ochłodzenia skóry. Dodam jeszcze, że mojito to mój ulubiony drink ever, więc musiałam pokochać ten produkt. Ostatnio chciałam dokupić jeszcze kilka opakowań na zapas wiedząc, że to edycja limitowana, jednak nie zastałam go na półkach w żadnym Rossmannie - spóźniłam się ;(
5/5

4 - Linda - mydło w płynie Juicy Fruit. Kolejna odsłona bardzo przeze mnie lubianego biedronkowego mydła w płynie. Juicy Fruit podoba mi się najmniej z całej trójki, wolę to fioletowe i różowe, jednak nie jest jakieś złe. Wydajność i działanie bardzo dobre, nie wysusza mi dłoni jak np. mydło z Isany.
4/5

Twarz i higiena:

























5 - AA - Energizujący żel do mycia twarzy Hial+collagen. Szczerze mówiąc oczekiwałam od tego żelu czegoś więcej, miałam nadzieję, że ze względu na zawartość kwasu hialuronowego nie będzie wysuszał buzi, a może nawet lekko ją nawilżał. W pierwszej kolejności nie spodobał mi się jego ostry, chemiczny zapach, żałuję, że nie powąchałam go przed zakupem. Poza tym żel mocno szczypie w oczy i wcale nie nawilża, na szczęście też bardzo nie wysusza, choć twarz robi się ściągnięta. Z plusów: bardzo dobrze się pieni ("ukochany" SLS :] ), ma nie za rzadką konsystencję i dobrze zmywa makijaż.
3,5/5

6 - Dove - antyperspirant Natural Touch. Sztyfty Dove to obecnie moje ulubione antyperspiranty. Ten z minerałami Morza Martwego ma ciekawy, nienachalny zapach i świetnie chroni przed poceniem. Niestety zostawia białe ślady na ubraniach.
4,5/5

Włosy:

7 -  Nivea - lakier do włosów Volume Sensation. Bardzo dobry lakier, robi co powinien - mocno utrwala bez sklejania, nie śmierdzi, i łatwo go wyczesać. Nie odnotowałam sensacyjnej objętości, ale od początku się jej nie spodziewałam po lakierze.
5/5

8 - Avon - odżywka Advance Techniques Smooth as Silk. Tutaj kompletna niespodzianka. Podchodziłam do szamponów i odżywek Avonu jak przysłowiowy pies do jeża, poniosła mnie jednak ciekawość i zamówiłam odżywkę z proteinami jedwabiu. To był strzał w 10! Jest po prostu świetna, włosy po jej użyciu są mięciutkie, gładkie, końcówki wydają się być nawilżone. Dodatkowo nie odciąża włosów i faktycznie ma w składzie jedwab (choć dość nisko). Zamówiłam już kolejną.
5/5

Zapachy:

9 - Oriflame - Sun edt. Zapach, który pamiętam jeszcze z podstawówki. Pamiętam, że wtedy bardzo go lubiłam, od tej pory wygląd butelki zmienił się ze trzy razy, a zapach wciąż jest ten sam. Kupiłam go mamie, ale znudził jej się w połowie, więc postanowiłam sama go wykończyć. Fajny i nie drogi wiosenny aromat frezji, gruszek i melona, dość długo się utrzymuje na skórze, dlatego z przyjemnością do niego wróciłam.
4/5

10 - Serge Lutens - L'Eau. W posiadanie odlewki Serge'a weszłam kiedy miałam fazę na zapachy prania, ponieważ jest to lekki zapach czystości, suszącej się na słońcu pościeli, taki piżmowo - cytrusowy w moim odczuciu. Zapach do białej koszuli. Bardzo trwały, choć bliskoskórny. Nie porwał mnie na tyle, żebym chciała do niego wracać.
3,5/5

Znacie te kosmetyki? Jak Wam się podobają?

8 komentarzy:

  1. Jak przeczytałam o fazie na zapachy prania to uśmiechnęłam się pełną gębą. Miałam dokładnie tę samą fazę i dokładnie ten sam zapach był jej objawem. :)
    Mnie też nie porwał, miałam jakąś odlewkę 5ml, w połowie już mnie męczył i tak się skończyła ta przygoda.
    A z tymi Baleami to to też różnie bywa- raz fajny owoc, a raz festiwal plastiku. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgromadziłam wtedy od groma Clean'ów, Demeterkowy Laundromat i odkryłam moją miłość, czyli Chloe - Lavande :)

      Usuń
  2. Ten żel do twarzy AA to mi strasznie podpadł:/ lubie żele Balea ale akurat na ten sie niezdecydowałam - bałam sie sztuczności truskawek. A na isanę nie udało sie trafić ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żałuj, bo to prawdziwa perełka ;) Szkoda, że nie wszedł do stałej sprzedaży.

      Usuń
  3. też zdenkowałam w lipcu żel z Ori, ale o zapachu Parisian Delight :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiałam się nad nim, ale obawiałam się lawendy w stylu kulek na mole.

      Usuń
  4. "mam tak samo jak Ty"... ostatnio zużywam najwięcej żeli :)

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie też żele pod prysznic i szampony do włosów schodzą najszybciej ;)

    OdpowiedzUsuń