sobota, 14 listopada 2015

Denko październik 2015

    Trochę czasu mi zajęło zmobilizowanie się do stworzenia tego denka, z resztą kto jest ze mną dłużej pewnie zauważył, że wyklikuję posty coraz rzadziej - brak czasu, permanentne zmęczenie... Zobaczcie z czym pożegnałam się w ubiegłym miesiącu.

















































1 - Isana - Mydło w płynie z ekstraktem z limonki. Wzięłam, bo było śmiesznie tanie i prezentowało się ładnie od strony graficznej. Zapach nie powalił, ale mydło swoje funkcje spełniło. Ocenę podnoszą biedronki na etykiecie ;)
3,5/5

2 - Palmolive - żel pod prysznic Feel Glamorous. Żel zawiera maleńkie peelingujące drobiny, których tak na prawdę nie czuć w czasie kąpieli. Pachnie cudownie, wg producenta zapach to połączenie jeżyny, wanilii i pitahaji, jest słodki i mocno owocowy.
5/5

3 - Auchan - Arganowy olejek pod prysznic z kwiatem pomarańczy. Fantastyczne połączenie komponentów, uwielbiam olejek arganowy w każdym zestawieniu oraz zapach kwiatu pomarańczy. Olejek dobrze się pienił, pozostawiał skórę lekko natłuszczoną, ale nie za mocno i był wydajny.
5/5

4 - Auchan - Żel pod prysznic Mleko, Malina i Piwonia. Kolejny tanioszek z Auchana pachnie przede wszystkim malinami, super się pieni (nie ma jak SLS ;) ) i jest bardzo wydajny. Jako jedyny z tej linii nieco wysuszył mi skórę.
4/5

5 - Bath & Body Works - PocketBac. Antybakteryjny żel do rąk tym razem o zapachu kwiatu wiśni. Pisałam już w którymś denku, że uwielbiam te żele i zawsze mam jakiś ze sobą. Ten akurat był do torebki, kochałam jego zapach, nie jedna osoba pociągała nosem gdy użyłam go np. w autobusie, bardzo wiosenny.
5/5

6 - Bath & Body Works - Balsam do ciała Endless Weekend. Nie doceniłam tego balsamu, póki nie rozsmarowałam go na skórze, dopiero wówczas rozwijają się nuty zapachowe tego kosmetyku. Na mój nos Endless Weekend pachnie ananasem, mango i nutą świeżego prania, leniwym letnim dniem, za którym tęsknię o tej porze. Balsam ma aksamitną konsystencję, świetnie się wchłania i pozostawia skórę gładką. Wariant mini doskonale sprawdził się w podróży.
5/5

7 - Organique - Peeling solny Bamboo z masłem shea. Ten tłusty, bo zbudowany na shea i oleju kokosowym peeling posiada bardzo wiele kryształów soli, dzięki czemu rewelacyjnie wygładza naskórek, ale może też podrażniać. Ja preferuję takie mocne zdzieraki, dlatego bardzo go sobie chwalę. Zapach jest bardzo mocny, raczej męski, więc polecam przetestować przed zakupem.
5/5

8 - The Body Shop - masło do ciała Smoky Poppy. Masełka TBS to temat wielokrotnie wałkowany, wiadomo, że są treściwe, czasem nieco ciężkie, ale regenerują i odżywiają skórę po mjistrzowsku. Po zużyciu Smoky Poppy doszłam do wniosku, że jednak wolę owocowe zapachy tych masełek, ten był zbyt mydlany i męczący.
3,5/5























9 - Norel - krem Hyaluron Plus. Krem z klinki Dr Wilsz to moje wielkie odkrycie, po miniaturze chcę duże opakowanie. Co najważniejsze - krem doskonale nawilża i nie zapycha porów. Jest lekki, działa niemal błyskawicznie, skóra się po nim nie świeci, a na dodatek ma bardzo przyjemny morski zapach.
5/5

10 - Avon - ANew Clinical krem pod oczy i na powieki. Kupiłam ten kosmetyk ze względu na ciekawą, podwójną budowę - opakowanie podzielone jest na dwa połączone pojemniczki, w jednym znajduje się krem pod oczy, w drugim żel na powieki. Obydwa preparaty zużywają się proporcjonalnie, natomiast ciężko mi napisać coś o działaniu, nie zauważyłam, żeby cienie pod oczami zostały rozjaśnione, jadnak skóra była dobrze nawilżona.
3/5

11 - Khadi - ajurwedyjski olejek Viola. Od pewnego czasu stosuje olejki jako warstwę na krem na noc, dlatego ciężko by mi było opisać jego samodzielne działanie. W połączeniu z kremem na pewno pozostawia skórę dobrze naprężoną, rano nie mam problemu z suchymi skórkami na brodzie i wokół ust jak miało to miejsce wcześniej. Irytował mnie zakraplacz w tej butelczynie, czasami nie chciał w ogóle zaskoczyć, dlatego w pewnym momencie się go pozbyłam i wylewałam olejek bezpośrednio z butelki.
4/5


12 - Yves Rocher - Low Shampoo. Czysta ciekawość zaopatrzyła mnie w szampon w kremie z Yves Rocher, gdyż nigdy wcześniej nie miałam styczności z taką formułą szamponu. Pierwsze wrażenie było dość dziwne, niepieniący się  krem wsmarowujemy we włosy i spłukujemy, jednak po wysuszeniu włosy były gładkie jak po kropli jedwabiu, czyste i miękkie, żadnego obciążenia. Polecam przetestować, choć ja wróciłam do tradycyjnej formy szamponu.
4/5

13 - Garnier - Odżywka z olejem arganowym i kamelią. Jeśli ktoś szuka okrutnie wydajnej odżywki, to polecam śmiało kupić tę od Garniera. Poza wydajnością ma też inne zalety - wygładza, nie obciąża, dyscyplinuje siano, ale niestety nie nawilża i końcówki to czują. Lekko orientalny zapach pozostaje długo na włosach.
3,5/5

14 - Wella - lakier do włosów Performance. Tym razem taki zwyklak, trochę skleja, ale dobrze trzyma włosy, nie za ciekawie pachnie.
3/5

15 - L'Oreal - maska Absolut Repair Lipidium. Szczerze powiem, że spodziewałam się po niej lepszego efektu, choć oczywiście nie jest zła. Dla mnie największe rozczarowanie to krótkotrwały efekt wygładzenia, który utrzymuje się tylko do najbliższego mycia, taki efekt dają też zwykłe odżywki. Plus za wydajność.
3,5/5

16 - Schwarzkopf - Gliss Kur Million Gloss. Tą malutką tubkę ekspresowej odżywki dostałam do jakiejś farby. Niestety słaba i wiem, że kolejnej tubki nie kupię.
2/5
































17 - Beckham - Signature. Damska woda perfumowana sygnowana przez Państwa Bechamów urzekła mnie już kilka lat temu, aż w końcu dorobiłam się flaszki. Elegancki zapach na jesień, kwiatowy, nieco ostry i o dziwo bardzo trwały.
4/5

18 - Skin79 - maska w płacie Powerful Moist. Ogarnęła mnie faza na koreańskie maski w płacie, tym razem padło na mocno nawilżającą o zapachu winogron. Tkanina była tak mocno nasączona preparatem, że musiałam sie położyć żeby wszystko nie spłynęło mi z twarzy.
5/5

19 - Revlon - puder w kamieniu Nearly Naked. Kolejne zużyte opakowanie tego pudru będzie na jakiś czas ostatnim, bo postanowiłam, potestować produkty innych marek. Niemniej jednak Nearly Naked spełniał wszystkie moje oczekiwania, na długo matował skórę i wykańczał makijaż nie dając efektu twarzy obsypanej mąką.
5/5

20 - Avon - wykręcana konturówka Boldest Black. Z bólem serca się z nią rozstaję, miękka, o intensywnym kolorze, wygodna w użyciu i trwała - same plusy.
5/5


6 komentarzy: