niedziela, 2 lutego 2014

Denko styczeń 2014

    Przyszła pora podsumować kosmetyki wykończone w pierwszym miesiącu tego roku. Większość skończyła żywot w sposób naturalny, dwa zginęły śmiercią tragiczną w wyniku upadku na łazienkowe kafelki.




Ciało & twarz:


1 - Luksja - Care Pro Enrich: kremowe mleczko pod prysznic. Mleczko do mycia ciała połączone ze składnikami balsamu do ciała z odżywczym olejem sezamowym. Produkt ma idealną, kremową konsystencję, kolor biały z fioletowym, perłowym połyskiem, bardzo dobrze się pieni. Zawartość balsamu to pewnie chwyt reklamowy, choć mleczko faktycznie nie wysusza skóry. Uwielbiam jego odprężający, mleczno - sezamowy zapach, nie jest słodki jak sezamki do jedzenia, ale lekko gorzkawy jak suche ziarna. Zamknięty jest w półlitrowej butli. Byłam z niego na tyle zadowolona, że chętnie wypróbuję inne warianty, głównie ten z pestkami dyni.
5/5

2 - Avon - Senses Dazzling żel pod prysznic. Bardzo lubię żele Senses z Avonu. Żel o tym zapachu pojawia się w katalogach co roku przed Bożym Narodzeniem. To jeden z moich ulubionych. Zapach kojarzy mi się z grzanym winem, przyprawy i owoce (wg producenta ta kompozycja to mieszanka ambry i tuberozy, czyli całkiem coś innego niż ja czuję), jest idealny zimą. Działanie bez zarzutu, choć skóra jest odrobinę ściągnięta i prosi o balsam.
5/5

3 - Oriflame - Optimals Oxygen Boost maseczka dotleniająco nawilżająca. Ten produkt wyleczył mnie z kupowania maseczek w Oriflame. Jej aktywnym składnikiem jest brązowa alga. Nie wiem czy działa, po aplikacji czuję taki płomień na twarzy, że muszę natychmiast zmyć to dziadostwo. Jeszcze nic mnie tak nie uczuliło.
1/5

4 - Krem do rąk niewiadomej firmy kupiony w Douglasie. Poleciałam na opakowanie z reniferami i obietnicę piżmowego zapachu. Zapach okazał się niewypałem, jakieś słabe cytrusy, piżma zero. Krem całkiem dobrze nawilżał dłonie, nie pozostawiając tłustej warstwy. Dziurka w tubie jest za duża, przez co niezbyt gęsty krem wypływał w zbyt dużej ilości, ale po pewnym czasie można się przyzwyczaić. Wyprodukowany w Republice Chińskiej :/
3/5

5 - Rexona Aloe Vera Fresh - antyperspirant w sztyfcie. Rexonę chyba wszyscy znają. Dobry kosmetyk w przyzwoitej cenie. Działanie niezłe, choć znam skuteczniejsze produkty tego typu (Garnier Action Control chociażby). Ciężko mi powiedzieć, czy działa 48h jak pisze na opakowaniu, bo nie wytrzymam tyle bez kąpieli :) Zapach świeży i delikatny.
4,5/5

Włosy:


6 - L'Oreal Elseve Volume Collagene - spray ułatwiający rozczesywanie. Produkt przeznaczony jest do włosów cienkich i pozbawionych objętości, czyli do takich jak moje. Nie zauważyłam żeby choć trochę podnosił mi włosy, za to lekko je usztywniał i kiedy suszyłam je głową na dół jakiś tam efekt większej puszystości był, szkoda, że tak krótko. Nie powodował żadnego obciążenia ani lepkości włosów. Właściwie to nie robił nic.
3/5

7 - Timotei Moc i Blask - odżywka do włosów. Odżywka na bazie alpejskich ziół, zawiera ekstrakt z jerychońskiej róży, bez parabenów i barwników. Włosy faktycznie pięknie po niej błyszczały, były lekkie i sypkie, dobrze się układały. Odżywka mogłaby trochę lepiej nawilżać. Świeży, bardziej kwiatowy niż ziołowy zapach długo się utrzymuje.
4/5

8 - Marion - maseczka do włosów z octem z malin. Maseczka nie zawiera SLS, SLES ani parabenów, posiada za to bardzo dużo owocowych ekstraktów, nie tylko z malin. Niby ma wzmacniać, ale po 2 użyciach, bo na tyle wystarcza saszetka, ciężko zaobserwować taki efekt. Na żadne cuda nie liczyłam, ale myślałam, że będzie lepsza. Słabo nawilża i odżywia, włosy były po niej sianowate. Zapach chemiczny, malin nie czuć, jednak ujdzie. Plus za praktycznie zamykane koreczkiem opakowanie, dzięki czemu porcja pozostała na drugą aplikację nie wysycha i nie wylewa się. Nie chcę jej skreślać, może gdyby dłużej ją stosować efekty byłyby zauważalne.
2/5

Makijaż & miniatury:


9 - Sephora  - Light Veil Foundation. Lekki podkład matujący w postaci musu, mój kolor to 30 medium / sand. Kupiłam go na lato, kiedy moja twarz była opalona, teraz był już za ciemny. Podkład daje średnie krycie, nie tworzy maski, ale trzeba go dobrze rozprowadzić ponieważ jest gęsty i może zostawiać smugi. Niekomedogenny, dobrze, choć krótko matuje. Bezzapachowy. Nie polecam do bardzo suchej skóry, może dodatkowo ją przesuszyć. Mi odpowiadał, ale do niego raczej nie wrócę.
3,5/5

10 - Max Factor - potrójny cień do powiek 08 Precious Metals. Jak wskazuje nazwa - maj preszysssss. Mało się nie rozpłakałam kiedy po upadku na kafelki rozkruszył się w drobny mak. Był moim ulubionym cieniem, doskonały do smokey eyes i do dziennego makijażu. Składał się z 3 kolorów: bieli do rozświetlania, lekko opalizującej szarości oraz matowej czerni. Trwały, nie osypywał się, dobrze napigmentowany.
5/5

11 - Astor - Perfect Blush 006 Flamenco Glow. Kolejna ofiara wypadku w łazience. Potrójny róż (jasny opalizujący beż, którego używałam jako rozświetlacza, jasny słoneczny brąz - typowy bronzer i matowy ceglasto-brązowy róż, dla mnie za ciemny i jego nie używałam). Ładnie rozświetlał, drobinki miał maleńkie i nie zostawiał efektu nachalnego blasku brokatu.
4/5

12 - Narciso Rodriguez - Essence eau de musc. Miniaturka wody toaletowej. Świeży, piżmowy zapach, trwały.
4/5

13 - Clarins - Toning Lotion. Rumiankowy tonik bez alkoholu. Ładny, kwiatowy zapach. Tonik odświeżał skórę zostawiając na niej uczucie lekkiego ochłodzenia. Przeznaczony jest do skóry normalnej i suchej, bardzo dobrze nawilża. Gdyby nie cena z pewnością kupiłabym pełnowymiarowe opakowanie, nie dam jednak za tonik więcej jak 35 zł.
5/5

Macie któryś z tych produktów? Jakie są Wasze wrażenia?

10 komentarzy:

  1. Człowiek demolka widzę. :)
    Nic z tych kosmetyków nie miałam, moja koleżanka pracuje w Oriflame więc jestem obsypywana ich kosmetykami, ale są bardzo przeciętne w kierunku kiepskich.
    Chyba tylko jeden tusz do rzęs był udany.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hasi, ja lubię kremy do stóp i rąk z Ori :) Przyznam, że choć gustuję w perfumach z wyższej półki, niektóre zapachy też mają ciekawe w przeciwieństwie do tych z Avonu (te lubi moja mama). Pielęgnacja twarzy natomiast odpada, większość tych produktów mnie uczula.

      Usuń
  2. A widzisz, ja miałam dwie maseczki i krem do twarzy. Po aplikacji byłam w kolorze pomidora.
    Muszę spojrzeć na kremy do stóp Oriego, dotychczas miałam z Avonu i jak na moje potrzeby były bardzo spoko. :)
    Jeszcze balsam do ust w słoiczku mają super !

    OdpowiedzUsuń
  3. z tego wszystkiego miałam tylko mleczko ☺

    OdpowiedzUsuń
  4. ten żel z Avonu też mam w posiadaniu, akurat właśnie też go kończę, żałuję bardzo bo ma śliczny zapach:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Żel luksja mam i mimo, że byłam sceptycznie nastawiona lubię go ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Miałam tę maskę z Marionu, ale dla odmiany nie wysuszyła mi włosów tylko je przetłuściła. Nigdy więcej...

    OdpowiedzUsuń
  7. jedynie co miałam to żel z Avonu i byłam z niego zadowolona ;)

    Zapraszam do obserwowania mojego bloga http://trendy-nails-hair.blogspot.com/ ;)

    OdpowiedzUsuń