Witajcie. Dziś pora podsumować zużycia kosmetyczne dwóch poprzednich miesięcy, a trochę się tego uzbierało.
Palmolive - krem pod prysznic Chocolate Passion. Cudnie czekoladowy zapach kremu wprowadzał w błogostan pod prysznicem. Czar pryskał, gdy kosmetyk trzeba było zaaplikować na myjkę, ponieważ nie spotkałam się dotąd z bardziej gęstym kosmetykiem kąpielowym, który tak stawiał opór przy wylewaniu. Dla cierpliwych.
3/5
Yves Rocher - żel pod prysznic Pomarańcza i Cynamon. Słodki świąteczny zapach to największy atut tego żelu. Kosmetyk pienił się bardzo dobrze, miał odpowiednią konsystencję, ale był trochę mało wydajny.
4,5/5
Auchan - mydło w płynie Alep. Kolejne śmiesznie tanie, a dobre mydełko z Auchan. Nie mam do czego się przyczepić.
4/5
Ziaja - Zimowe Mydło Świąteczne Aromaty. Nic innego jak pachnący czekoladą i pomarańczą krem pod prysznic. Zapach przyjemny, działanie przyzwoite, jednak kosmetyk trochę wysuszał.
4/5
Luksja - mydło w płynie Len i Mleczko Ryżowe. Bardzo wydajne, o pięknym "praniowym" zapachu.
5/5
Farmona - Sweet Secret Migdałowy Balsam do ciała. Balsam o bardzo dobrej konsystencji, zawierający czarne kuleczki, które na ciele rozpuszczają się w czasie rozsmarowywania kosmetyku, wchłaniał się błyskawicznie, pozostawiając skórę nawilżoną i pachnącą marcepanem.
5/5
Yves Rocher - Waniliowy żel pod prysznic Plaisirs Nature. Przy całej sympatii dla tego żelu, szlag mnie trafiał w czasie jego używania przez ą nieporęczna butlę. Zapodziałam gdzieś dozownik, a flacha przewracała się pod prysznicem i straciłam część żelu. Zapach ciekawy - nie jest to słodka spożywcza i mdląca wanilia, lecz taka naturalna laseczka.
3,5/5
Bath&Body Works - balsam Harvest Plum Moscato & Almond. Nie wiem jak to jest, ale wszystkie balsamy BBW wydaja mi sie identycznie pachnieć w opakowaniach. Dopiero przy aplikacji na skórę odkrywam prawdziwy aromat danego wariantu. W tym migdałów nie czułam, całość zdominowała lekko słodkawa śliwka. Działanie bardzo dobre, choć balsam mógłby szybciej się wchłaniać.
5/5
BeBeauty - kremowy żel pod prysznic Mango Macadamia. Nie przepadam za takimi wielgachnymi (750 ml) żelami, bo zapach zdąży mi się znudzić zanim zużyję całą butlę, jednak cena tego Biedronkowego cudaka zachęciła do kupienia aż trzech wariantów. Zapach bez szału, kremowy i delikatny, brak w nim mango. Plus za pompkę.
3,5/5
Biały Jeleń - emulsja do higieny intymnej Kozie Mleko. Produkt słaby i zbyt "agresywny". Szkoda, bo lubię żele Jelenia z korą dębu i z aloesem, są na prawdę świetne. Do tego nie wrócę na pewno. W tym wypadku na szczęście szybko się kończy.
2/5
Farmona - Pierniczkowy peeling cukrowy Sweet Secret. Peeling ma duże i konkretne drobiny, dzięki czemu bardzo mocno ściera naskórek, ja akurat lubię taki efekt. Zapach to już czysta poezja, można odpłynąć.
5/5
Nivea - Invisible antyperspirant w sztyfcie. Nie ma się co czarować, invisible to on nie jest ;) Przed poceniem chroni bardzo dobrze, nie wiem jak w upale, ale w obecnych warunkach nieźle się spisywał.
4/5
Isana Young - dwufazowy płyn do demakijażu. Prawdę mówiąc, spodziewałam się, że będzie gorzej. Płyn okazał się na prawdę niezły, warstwy dobrze się ze sobą mieszały, tusz dobrze zmywał beż nadmiernego tarcia. Warto choćby przetestować.
4/5
Farmona - cukrowy peeling Tutti Frutti Papaja & Tamarillo. Zupełnie inny od peelingu z linii Sweet Secret, niestety gorszy, bardziej tłusty. Zapach zbyt słodki i ciężko go nazwać owocowym.
2,5/5
Nivea - masełko go ust Blueberry Blush. To moje pierwsze masełko Nivea, na początek wybrałam jagodowe i był to doskonały wybór. Masełko długo pozostaje na ustach i dobrze je odżywia.
5/5
Nivea - Lekki krem odżywczy. To dość uniwersalny produkt, producent nie obiecuje liftingu, zniwelowania zmarszczek, rozświetlenia i zamknięcia porów, ale nawilżenie i odżywienia, a to krem jest w stanie zapewnić :) Nadaje sie pod makijaż, nie zapycha, ma ten rewelacyjny zapach charakterystyczny dla kremów Nivea.
4,5/5
Yves Rocher - chłodzący żel do stóp i nóg z lawendą. Ten żel to moje wybawienie po ciężkim dniu w pracy. Błyskawicznie się wchłania, pozostawiając mentolowy chłodny podmuch na stopach. Kosmety, który zawsze musze mieć w szafce.
5/5
Avon - maseczka Naturals Marchew i Słonecznik. Lekka i nieuczulająca (a mnie uczula większość maseczek), o delikatnym kremowym zapachu maseczka nawilża, choć na krótko i odżywia naskórek.
4/5
Garnier - Czysta Skóra Fruit Energy. Grejprfutowy żel do mycia twarzy pieni się dość mocno, nie szczypie w oczy jak winogronowy, jest wydajny i nie wysusza.
5/5
Yves Rocher - krem do rąk Spicy Vanilla. Boski kosmetyk, najlepszy ze świątecznej kolekcji YR. W ekspresowym tempie wchłania się w skórę, nie pozostawiając tłustego filmu, lecz piękny zapach.
5/5
Bath&Body Works - antybakteryjny żel do rąk Pink Peonies & Pears. Zapach mdły, za to działanie bez zarzutu.
4/5
The Body Shop - krem do rąk Glazed Apple. Bardzo lubiłam ten krem, nosiłam go w torebce ze względu na rozmiar. Wchłaniał się, szybko, pachniał obłędnie słodkimi jabłuszkami.
5/5
Farmona - szampon Tutti Frutti Collagen Procolor Kolagen & Wiśnia. Bardzo fajny szampon, nie obciąża, sprawia, że włosy są sypkie, nie puszą się i pachną soczystymi wiśniami.
5/5
Avon - odżywka Supreme Oils. Jak na odżywkę z olejkami to słabo wygładza, w zasadzie nie robi włosom nic specjalnego.
2,5/5
Schwarzkopf - Gliss Kur odżywka Serum Deep-Repair. Koszmar :/ Włosy po jej użyciu wyglądały jak strąki, ciężkie, matowe strąki. Nie polecam.
1/5
Batiste - suchy szampon Neon Lights. Kultowy suchy szampon, po raz kolejny w moim denku, tym razem o zapachu granatu i jaśminu. Nie jest to najładniejszy zapach Batiste, ale całkiem przyjemny. Działanie jak zawsze ok.
5/5
Kallos - Czekoladowa Maska do włosów. Zapach sztuczny aż boli, za to działanie świetne! Włosy mięciutkie, lśniące, gładkie.
5/5
The Body Shop - Indian Night Jasmin edt. Mocny, kwiatowy zapach o jesiennym klimacie, trwały jak na edt. Z chęcią dorwałabym inne produkty z tej linii.
4/5
Al-Rehab - Balkis. Arabska woda perfumowana pachnąca przede wszystkim miodem. Duszna, ciężka i bardzo w stylu retro woda, która umilała mi czas w śnieżne, zimne dni, na dłuższą jednak metę zmęczyła.
3,5/5
Katy Perry - Royal Revolution. Prosta, słodka i jakże urocza kompozycja. Typowo celebrycki zapaszek, jak dla mnie najładniejszy od Katy Perry.
4/5
Bourjois - Flower Perfection. Od kilku lat mój podkład nr 1. Zapewnia dobre krycie, matowienie, nie tworzy maski, choć lubi ciemnieć w ciągu dnia.
5/5
L'Oreal - kredka do brwi z grzebykiem. Brwi mam z natury bardzo ciemne, tej miękkiej i wygodnej w użyciu kredki używałam jedynie do ich optycznego zagęszczenia, żeby nie było widać prześwitów. Teraz mam inną z L'Oreal i muszę przyznać, że jest gorsza od tej zużytej.
5/5
Estee Lauder - Sumptuous mascara. Już po raz kolejny zużywam Sumptuous, tym razem miniaturkę w tubce. Tusz świetnie wydłuża, choć słabo pogrubia.
4,5/5
Znacie te kosmetyki? Używałyście, któregoś? Chętnie poznam Wasze zdanie.