poniedziałek, 31 marca 2014

Nowe żele Luksji

   Dziś spieszę z nowością. Uwielbiam premiery na półce z żelami pod prysznic. Ostatnio odkryłam 4 nowe warianty marki Luksja.


Mamy 2 zapachy LUSH Shower Coctail (nawilżające z mleczkiem ryżowym):
- Red Opuntia
- Dragon Fruit

oraz 2 REVIVE Shower Power (pobudzające i dodające energii):
- Pomegranate & Maracuya
- Pomelo & Kiwi

Kupiłam dziś 3 z tych żeli, nie wzięłam jedynie tego z granatem i marakują, ponieważ najmniej mi się spodobał w sklepie.
Do nabycia w Rossmannie, aktualnie w promocji po 5,99 zł za 500 ml.

sobota, 29 marca 2014

Marcowe łupy

   Z racji, że zbliża się koniec miesiąca wrzucam zdjęcia zakupów dokonanych w marcu :)

Na początek katalogowe:


Z Avonu peeling do ciała Planet Spa kawowy, żel Senses My Moment i krem ANew AF-33 oraz z Oriflame krem do ciała Lady Avebury.

Rossmann:

Lirene krem wzmacniający do cery naczynkowej, AA żel do mycia twarzy Hial Collagen i szarlotkowe masło do ciała z Farmony.


Pasta Colgate, woda toaletowa Mexx Fly High kupiona w promocji -40% (kupiłam z sentymentu, ponieważ używałam tego zapachu w czasie studiów), suchy szampon (pod nazwą puder odświeżający do włosów) Got2be Volumania, szampon Wella nawilżający i  płyn Ziaja Intima.

Kupiłyście jakiś zapach w rossmannowej promocji -40%? Wiem, że bardzo wiele osób z niej skorzystało.

czwartek, 27 marca 2014

Bielenda - 2-fazowy płyn do demakijażu oczu Awokado

   Wspominałam już w którymś wpisie, że żaden płyn do demakijażu oczu do tej pory używany nie przebija mojej ukochanej dwufazy ever. Po kilku zdradach postanowiłam skruszona wrócić do Tego Jedynego.

Bielenda - płyn do demakijażu oczu Awokado

   Płyn zamknięty jest z plastikowej butelce o pojemności 125 ml (+15 ml gratis ;) ), zamykanej na klapkę. Nie powinnam zaczynać od wad, ale ponieważ produkt ten ma ją wg mnie tylko jedną, wspomnę o niej właśnie przy opisie opakowania. Otóż otwór jest wielkościowo w sam raz, nie za mały i nie za duży, ale odkąd opakowanie przeszło tuning i zamknięcie jest skośne, mimo wszelkich starań w czasie aplikacji płyn wylewa się poza płatek i cieknie po tym właśnie skosie. Najważniejsza jednak jest zawartość.



   Pozbawiony zapachu preparat przeznaczony jest dla oczu wrażliwych i nadaje się dla osób, które noszą szkła kontaktowe. Zawiera w składzie argininę oraz oleje palmowy i kokosowy (wysoko w spisie). Faza olejowa ma kolor żółty, natomiast wodna zielony. Po wstrząśnięciu przez długi czas nie rozwarstwiają się, dlatego na płatku obie fazy lądują w odpowiednich proporcjach, co widać również w czasie zużywania płynu, kiedy warstw ubywa w równych ilościach.

Tak wygląda płyn po zmieszaniu warstw:




   Do działania preparatu nie mam żadnych zarzutów. Przede wszystkim nie trzeba mocno trzeć powieki, aby dobrze zmyć makijaż. Płyn Bielendy radzi sobie z tym bez trudu, wystarczy przyłożyć na chwilę płatek do oka, a potem delikatnie go zsunąć by pozbyć się tuszu, eyelinera i cieni. Nie miałam żadnych podrażnień, szczypania, zaczerwienienia skóry wokół oczu, po demakijażu nie zostaje na powiekach tłusty film. Serdecznie polecam wszystkim ten produkt!

W sklepie kosmetycznym w mojej okolicy płacę za niego 8,30 zł. Niska cena to dodatkowy atut.



poniedziałek, 24 marca 2014

Yankee Candle - Gingerbread Maple

   Brrr... wróciła plucha, aż ma się ochotę wrócić do zepchniętych na dno pudła zimowych zapachów. Wydobyłam piernikowy.


   Właśnie, miało być piernikowo - klonowo, a jest orzech włoski. Gingerbread Maple od Yankee Candle to zapach słodki, z tych spożywczych, w którym dominuje orzech (może to syrop klonowy?), a piernik pobrzmiewa gdzieś daleko w tle. Średnio intensywny, ale wystarczająco mdły, żebym po jednym tealighcie miała go dosyć.Wosku mimo wszystko na razie nie chcę się pozbywać, dam mu szansę w chłodniejsze dni (czyli oby dopiero w sezonie jesień/zima), ponieważ sądzę, że jeszcze może pozytywnie mnie zaskoczyć. Tym razem nie był to jego dzień.


sobota, 22 marca 2014

Malinowy Król: Avon Nailwear Pro+ - Racy

   Niedawno przedstawiałam Wam już jeden lakier do paznokci z Avonu (Wandering Rose). Mam ich sporo ze względu na całkiem niezłą jakość. Tym razem malinka ;) Poznajcie Racy.


   Zamawiając go liczyłam bardziej na odcień bordo, taki wydawał się w katalogu. Zamiast bordo przyszła do mnie ładna, nasycona, dojrzała malina, kremowa, bez perły. Na zdjęciu powyżej kolor wydaje się jaśniejszy, lepiej oddają go zdjęcia, na których pokazuję go na paznokciach. Już jedna warstwa wygląda nieźle, ale lepiej nałożyć dwie, wtedy otrzymujemy pełne krycie. Racy schnie zaskakująco szybko, porównałabym ten czas do czasu wysychania niektórych lakierów szybkoschnących. W nienaruszonym stanie trwa na paznokciach przez dwa dni, potem odpryskuje, szczególnie w miejscach gdzie mamy rozdwojoną i zniszczoną płytkę (jeśli ową posiadamy). 
   Lakiery Avonu chwaliłam zawsze za łatwość zmywania. W przypadku Racy ta ocena nieco spada, ponieważ na skórkach i palcach zostają rozmazane resztki lakieru i trzeba zużyć dodatkowy płatek ze zmywaczem na ich doczyszczenie. 
   W promocji kosztuje zazwyczaj 10-14 zł i za tyle warto go kupić.


Mój mały gałgan postanowił wepchnąć się w kadr:


niedziela, 16 marca 2014

Yankee Candle - Comfort (Relaxing Rituals)

   Firma Yankee Candle zastąpiła swoją starą aromatyczną serię SPA nową, która zowie się Relaxing Rituals. Po męczącym tygodniu w pracy z przyjemnością odpaliłam dziś zapach Comfort.


 
  Każdy z czterech wariantów serii Relaxing Rituals składa się z trzech składników zapachowych. Comfort to połączenie kardamonu, róży oraz cedru. Pierwszy niuch i poczułam się jak w starej, publicznej przychodni lekarskiej. Myślę, że to ostrość kardamonu, który rozkręca się pierwszy dała takie wrażenie. Następna pojawia się róża w wersji delikatnej, o płatkach skropionych rosą. Te dwa aromaty dominują w mieszance, cedru raczej nie czuję. Wosk rzeczywiście daje uczucie komfortu, pozwala domownikom się odprężyć i odpocząć. Jest w nim coś eleganckiego (róża?), idealny na wizytę gości. Jedyny minus, niestety całkiem spory: zapach szybko się "wyczerpuje". Po wypaleniu się 3/4 tealight'a nie było go już właściwie czuć (użyłam 1/3 wosku). Poza tym wosk strasznie się kruszy, ale na to można przymknąć oko.

   Seria ta chyba jeszcze nie dotarła do Polski, ale można ją dorwać na allegro. Ceny takie jak innych wosków.


czwartek, 13 marca 2014

Ziaja - kremowe mydło z jedwabiem

   Pewnie większość z Was zna lub chociaż słyszała o mydłach pod prysznic z Ziaji. Jakiś czas temu pojawiła się na rynku seria 3 mydeł z orientalnym ornamentem na butelce: arganowe, z kaszmirem oraz z jedwabiem. Dziś zaprezentuję Wam ten ostatni wariant.


   Mydło to właściwie kremowy płyn do kąpieli i pod prysznic, które zamknięto w 500 mililitrowej butli z plastiku, zamykanej na klapkę. Produkt ma postać w miarę gęstego, białego, opalizującego żelu, który doskonale się pieni.

Z opisu producenta wynika, że mydło:
- zapewnia łagodne i delikatne mycie
- nie wysusza naskórka
- pozostawia skórę aksamitnie gładką w dotyku
- uprzyjemnia kąpiel tworząc kremową pianę
- ma inspirujący perfumeryjny zapach luksusu

   Ok, a jak to się ma do rzeczywistości? Faktycznie prysznic z użyciem tego produktu jest bardzo przyjemny i odprężający. Mydło zawiera glicerynę, która dba o to, by skóra nie była wysuszona, po wyjściu z kąpieli nie czuję żadnego ściągnięcia, jedynie skóra na karku pragnie zostać szybko wysmarowana balsamem, ale mój kark tak ma. Myślałam, że z tym jedwabiem to ściema, ale jednak jest on w składzie i to całkiem wysoko. Ciężko mi ocenić jego wpływ na miękkość i gładkość skóry ponieważ i tak smaruję ją szybko balsamem. 

   Kwiatowo-aromatyczna kompozycja zapachowa składa się z tonów białego drewna, przechodzących w kwiatowe nuty lilii, orchidei i passiflory. Tyle z opisu na butelce. Przyznam, że w czasie krótkiej kąpieli nie zdążyłam zarejestrować przechodzenia jednej nuty w drugą, być może dlatego zapach luksusu mnie nie zainspirował do niczego. Nie zmienia to faktu, że zapach mydła jest śliczny, określiłabym go jako kwiatowo - piżmowy z drewnem. Miałam wcześniej wersję arganową i jej zapach był zdecydowanie za słodki, ten za to jest rewelacyjny.

Niezbyt dobrej jakości fota składu:
 

   Z mydeł Ziaji jestem naprawdę bardzo zadowolona, kupię na pewno wersję z kaszmirem, słyszałam, że ma najładniejszy zapach z całej serii, więc już zacieram ręce. Mydła są dostępne w drogeriach sieciowych i tych mniejszych. Cena ok. 6 zł.

Testowałyście już te mydła? Warto kupić to z kaszmirem?

wtorek, 11 marca 2014

Ekspansja gęstości - szampon i odżywka Elseve

   Jedną z moich największych bolączek są cienkie, niezbyt gęste włosy. Jeszcze żaden ze specyfików, którego użycie obiecywało bujną fryzurę nie spełnił moich oczekiwań. Doskonale wiem, że nie powinnam się spodziewać cudów po szamponach i odżywkach lecz ten zestaw zdecydowanie polubiłam i zużywam już kolejne opakowania.



   Linia L'Oreal Elseve Fibralogy / Ekspansja Gęstości przeznaczona jest do włosów właśnie takich jak moje, czyli pozbawionych gęstości. W produktach wykorzystano innowacyjną cząsteczkę Filloxane, która wnika we włosy i rozprzestrzenia się wewnątrz włókien. Obietnice:
- wyczuwalnie zwiększona grubość włosa
- długotrwały efekt dodanej struktury
- zachwycająca gęstość




   Szampon ma zapach zbliżony do innych z Elseve, delikatny, lekko kwiatowy, bardzo dobrze się pieni i spłukuje. W czasie kilku pierwszych użyć od razu odniosłam wrażenie, że włosów jest więcej, jeszcze mokre w czasie spłukiwania jakby "puchły" i większa ich ilość (czy raczej objętość) wypełniała dłoń. Po wysuszeniu również sprawiały wrażenie grubszych. Po paru tygodniach przestałam zauważać taki efekt, pewnie dlatego, że się do niego przyzwyczaiłam. Włosy nie są podniesione u nasady, a szkoda, ale robią się jakby bardziej bujne. Po użyciu szamponu skóra głowy nie swędzi, nie pojawił się też łupież. Kosmetyk nie wysusza i nie robi na głowie "siana". Fryzura wygląda świeżo na drugi dzień po umyciu (włosy myję zawsze wieczorem), następnego dnia jest nieco gorzej, ale nie tragicznie. Osoby myjące włosy co drugi dzień raczej nie będą miały problemu z efektem przetłuszczenia. Jedyny minus wg mnie to fakt, że szampon nie daje blasku i włosy robią się lekko matowe. Poza tym polecam go gorąco, bo naprawdę działa. 




   Jeśli chodzi o odżywkę, to nie zauważyłam jakiegoś efektu "wow". Ot, zwykły produkt tego typu, wygładza i dyscyplinuje włosy, które stają się miękkie i dobrze się rozczesują. Szampon w połączeniu z inną odżywką dawałby taki sam efekt, nie widzę, żeby dodatkowo przybywało gęstości po jej użyciu, co nie zmienia faktu, że lubię używać kompletu Fibralogy. Być może z dodatkiem aktywatora efekt byłby bardziej spektakularny, tego jednak jeszcze nie zakupiłam.

Dla zainteresowanych skład odżywki:


   Podsumowując: jak do tej pory to mój ulubiony duet do pielęgnacji włosów, bo tylko po jego użyciu widzę i czuję, że coś uzupełnia braki we włosach i czyni ich strukturę bardziej gęstą. Oczywiście jeśli ktoś liczy, że nagle będzie miał lwią grzywę to raczej musi dopiąć sztuczne pasma. Dla osób oczekujących naturalnego efektu ta gama powinna być ok.


niedziela, 9 marca 2014

Przytulmy się... Busy Bee - Snuggles

   Dopiero niedawno natknęłam się na woski sojowe. Najpierw trochę poczytałam, w końcu skusiłam się na zakup. Dziś prezentuje się Wam zapach Snuggles od Pszczółki.


























   Firma Busy Bee produkuje naturalne woski sojowe, które jak jest napisane na opakowaniu, wyrabiane są ręcznie w Walii. Kostka w kształcie kwiatka pod wpływem ciepła i dotyku robi się miękka i ślizga się w dłoniach jak masło. Co ciekawe, można ją wcierać w ciało i dłonie jak balsam. Bardzo łatwo się łamie i nie kruszy się, co zdarza się woskom z Yankee Candle. Jeśli już porównujemy produkty tych firm, wosk Busy Bee jest nieco mniejszy niż ten z YC. Na pierwszy ogień wrzuciłam do miski kominka pół kostki.

   Snuggles (Przytulanka) to zapach miękkiego ręcznika w dopiero co wywietrzonej łazience. Świeży, lekko praniowy, lecz jednocześnie otulający. Ma w sobie akord wiosennego powietrza o słonecznym poranku. Kolejny raz porównując go do YC napiszę, że jest mixem Fluffy Towels z Soft Blanket. Na sucho jest killerem, stopiony traci na intensywności, robi się łagodniejszy i już nie kręci w nosie. Bardzo dobrze rozchodzi się po pomieszczeniach.

Woski sojowe Busy Bee są dostępne na stronie www.aromatella.pl (konktetnie TU), te standardowe kosztują 7 zł.


czwartek, 6 marca 2014

Podróż na Lanzarote: Kringle Candle Company - Black Sands

   Niedawno firma Kringle wprowadziła kilka nowych zapachów do swojej oferty. Wszystkie mają wiosenny i letni charakter. Coconut Wood już Wam przedstawiałam (TUTAJ), pora na Black Sands.


   Nigdy nie odwiedziłam Wysp Kanaryjskich, ale właśnie z jedną  z nich kojarzy mi się ta nazwa. Czarne piaski Lanzarote, surowy i trochę dziki krajobraz wyspy, powietrze przesycone solą... Tylko co tam robi elegancki pan w średnim wieku? Chyba nie udał się na plażing oblany taką ilością wody kolońskiej. 

   Black Sands należy do "męskich" zapachów. Jest świeży, koloński, czuć w nim morską bryzę i szczyptę soli. Będzie idealny w upalne dni (których już nie mogę się doczekać), ponieważ wniesie do pomieszczenia nieco chłodu. Co do intensywności - jest wyraźny i mocny, szybko się roznosi, czuć go długo po zgaszeniu tealight'a pod nim.

wtorek, 4 marca 2014

Ice Ice Baby... Essence 01 Junior Championship

   Limitowane edycje kosmetyków Essence mają wierne grono fanek. Do tej pory nie miałam większej styczności z asortymentem tej firmy, dopiero podczas ostatniej wizyty w Hebe zwróciłam na niego uwagę. Zastanawiałam się nad lakierem Catrice, jednak w koszyku ostatecznie wylądował ten:
























   Lakier 01 Junior Championship pochodzi z zimowej kolekcji Ice Ice Baby i mieści się w buteleczce o pojemności 8 ml. Kosztuje ok. 7 zł i powiem tyle, że więcej nie jest wart. Kolor to mleczna biel z widocznymi pod odpowiednim kątem, najlepiej w słońcu, maleńkimi fioletowymi i niebieskimi drobinkami. Po zlaniu się kolorów możemy mieć wrażenie, że jest to pastelowy róż.
   Załamana jestem jego kryciem, nałożyłam 3 warstwy i dalej przebija przez niego paznokieć, dlatego lakier będzie odpowiedni do frencha. Nie jestem fanka transparentnego efektu, więc produktu nie kupię ponownie. Plusem jest jego szeroki pędzelek, który dokładnie i szybko rozkłada warstwę lakieru na paznokciu. Poza tym bardzo szybko schnie.

Na zdjęciach 3 warstwy lakieru:



Kolekcja:

 

niedziela, 2 marca 2014

Denko luty 2014

   Mamy już marzec, pora więc podsumować luty. Oto kosmetyki, którym w ubiegłym miesiącu powiedziałam "Żegnaj".



























Pielęgnacja ciała:


1 - Farmona - Tutti Frutti peeling do ciała Figi & Daktyle. O innym peelingu Tutti Frutti pisałam już w grudniowym denku. Produkt bez zarzutu, duże drobinki w gęstym żelu, świetnie ścierający. Lubię jego egzotyczny figowy zapach z małym dodatkiem daktyli. Na pewno kiedyś kupię inny wariant tego peelingu.
5/5

2 - Avon - żel pod prysznic Senses Be Radiant. Kiedyś już wspominałam, że żele Senses to prawdziwe perełki katalogowe. Rewelacyjna konsystencja, brak efektu wysuszenia skóry, ciekawe zapachy i przystępna cena. Wariant Mleczko Ryżowe i Kwiat Lotosu jednak mnie zawiódł. Była kilka lat temu w serii Naturals linia Kwiat Lotosu z Kakaowcem (albo z Shea), którą uwielbiałam i liczyłam, że zapach tego żelu mi ją przypomni. Nic z tego, Be Radiant jest gorzkawy (choć słyszałam tez opinie, że bardzo słodki) i kwiatowy, mlecznej nuty w nim brak.
3/5

3 - Original Source - żel pod prysznic Raspberry & Cocoa. Ciekawie zapowiadający się produkt, który mnie rozczarował. Recenzja TUTAJ
2/5

4 - Avon - mydło w płynie Senses Dazzling. O żelu pod prysznic z tego kompletu pisałam w styczniowym denku. Grzaniec i suszone owoce, zapach Świąt. Mi nawet po Świętach dobrze się go używało. Pięknie pachnie, dobrze się pieni i jest naprawdę wydajne. Polecam.
5/5

5 - Oriflame - krem do stóp Feet Up Winter Treat. Treściwy krem, który dobrze nawilża i pielęgnuje stopy. Nawet dobrze się wchłania, choć nie błyskawicznie. Używając go co drugi dzień nie miałam problemu z suchymi, czy pękającymi piętami. Dodatkowym atutem jest przyjemny zapach imbiru i klementynek. Tubka tez mi się podoba.
4/5

6 - Cztery Pory Roku - balsam do ciała w piance. Zainteresowała mnie jego forma, do tej pory nie używałam balsamu w piance. Pomysł niezły, produkt jednak okazał się bublem. Rozprowadza się go dobrze, za to okrutnie się lepi. Zamiast pachnieć obiecanymi owocami leśnymi, cuchnie chemią. Nie byłam w stanie zużyć go do końca.
1/5

7 - Garnier Mineral - antyperspirant w sztyfcie Action Control. Ostatni mój egzemplarz w starym opakowaniu i starej formule. Ten produkowany aktualnie nie dorasta mu do pięt. Bardzo skuteczny kosmetyk o delikatnym zapachu. Oczywiście zostawiał ślady na ubraniach, ale nie był to wariant niebrudzący, więc nie ma się co dziwić. Szkoda, że więcej go nie kupię. Znalazłam na szczęście godnego następcę.
5/5

Włosy:


8 - L'Oreal  - Elseve Fibralogy szampon do włosów. Produkt przeznaczony jest do włosów pozbawionych gęstości, czyli takich jak moje. Nie spodziewałam się spektakularnych efektów poprawy gęstości włosa, jednak ten szampon pozytywnie mnie zaskoczył. Oczywiście nie mam nagle bujnej czupryny, ale efekt pogrubienia jest i czuć jakby większą objętość mojej kitki w czasie mycia. Zamierzam wkrótce zrecenzować ten szampon razem z odżywką z tej serii.
5/5

9 - Wella - Wellaflex Volume lakier do włosów. Lakier, do którego stale wracam (choć ostatnio kupiłam Nivea). Same plusy: nie skleja włosów, mocno je utrwala pozostawiając naturalnymi, ma przyjemny zapach.
5/5

Pielęgnacja twarzy:


10 - Eucerin - Hyaluron-Filler krem na dzień. Krem ten miał intensywnie nawilżać twarz i poprawić gęstość skóry, niestety nie zauważyłam takich efektów. Niezbyt podobał mi się jego zapach, z czasem się do niego przyzwyczaiłam. Krem zawiera maleńkie grudki, początkowo czułam się jakbym wcierała peeling. Pierwsze zmarszczki mimiczne zostały nietknięte, a na ich redukcję najbardziej liczyłam. Co gorsze, krem zapchał mi pory i wciąż próbuję pozbyć się wyprysków i grudek z twarzy. Jedyny plus: higieniczne opakowanie z pompką.
2/5

11 - Pharmaceris - Puri-Capilique tonik wzmacniający naczynka. Ten tonik poleciła mi farmaceutka, kiedy poprosiłam o jakiś do cery naczynkowej. Kosmetyk bardzo dobrze się spisywał, łagodził podrażnienia i zaczerwienienia, choć widoczne pajączki nie uległy zmniejszeniu (nie oczekiwałam takich cudów po toniku). Bardzo przyjemnie pachniał.
4/5

Kosmetyki kolorowe i zapachy:


12 - Colour Alike lakier do paznokci, kolor 4. Kocham lakiery Colour Alike! Dawniej kupowałam je namiętnie, chciałam mieć każdy, aktualnie moja miłość nieco osłabła. Wykończony kolor nazywał się Koralowa Czerwień, czy jakoś tak. Dla mnie to raczej miks moreli z różem. Lakier pięknie krył po nałożeniu 2 warstw i długo trzymał się na paznokciach bez szwanku. Polecam gorąco produkty tej marki.
5/5

13 - Grace Cole - Peach & Pear Lip Balm. Puszka zawierała 12 g nie bardzo gęstego balsamu w kolorze pomarańczowym, pachnącego brzoskwinią i gruszką. Balsam wyglądał na ustach naturalnie i mógł zastępować błyszczyk. Śliczny zapach aż kusił, żeby zlizać preparat z ust ;) Słabo nawilżał i musiałam często ponawiać jego aplikację.
4/5

14 - Astor - Shine Deluxe 022 Caribbean. Szminka z efektem błyszczyka, o lekkim kryciu. Carribean to jasny koral, bardzo wiosenny. Super szminka jak dla mnie, idealna do pracy i na randkę, nie rzuca się w oczy i nie dominuje makijażu, a pięknie go podkreśla. Nie lepi się na ustach, jest w miarę trwała jak na produkt tego typu i nie wysusza. Przyjemnie pachnie.
5/5

15 - Avon - Sensuelle woda perfumowana. Zazwyczaj nie kupuję zapachów z Avonu, ten jednak spodobał mi się na pachnącej stronie, dlatego zamówiłam perfumetkę o pojemności 15 ml. Zebrałam za niego więcej komplementów niż za niejedne perfumy z wyższej półki. Zapach ten jest szalenie kobiecy, kwiatowo-pudrowy, a zarazem delikatny. Kojarzy mi się z satynową pościelą. Byłby idealny do pastelowych marynarek :) Szkoda, że nie grzeszy trwałością, 4 godziny jednak wytrzymuje.
4/5


sobota, 1 marca 2014

Zakupy w lutym

   Lecę do Was z pierwszym haul'em, będzie chwalipięcko, a co ;P

Zakupy katalogowe, czyli bzdetki z Avonu i Oriflame:


Efekt pierwszej wizyty w Hebe:

maseczka w podwójnej saszetce jest z Douglasa

zestaw Dove upolowany na przecenie w Tesco za 19,99 zł:



   Pamiętacie post o nowych modelach bielizny Kinga? To TEN :) Wzięłam udział w konkursie z okazji 20-lecia istnienia firmy, zajęłam III miejsce i wygrałam dowolnie wybrany komplet! Tak oto moja szuflada ma nowego lokatora - zestaw Royal :D


Kupiłyście w lutym coś ciekawego? A może trafił Wam się jakiś Bubel Miesiąca?