Pojawiam się z lekkim opóźnieniem, patrząc na pudełko z pustakami witki mi opadają, bo tyle plastiku nie nagromadziłam jeszcze w żadnym miesiącu. Okazuje się, że siedząc w domu wykończyłam więcej kosmetyków, niż wychodząc codziennie do pracy, aczkolwiek część z nich było miniaturami, więc szybko z nimi poszło.
Ciało:
1 - Avon - Senses moodtherapy Indulgent. Krem pod prysznic z masłem shea o waniliowym zapachu jest chyba najfajniejszym z serii moodtherapy, aczkolwiek nie powala. Ma delikatny i nudny zapach średniopółkowych perfum, niby ładny, ale na dłuższą metę męczący. Pieni się bardzo dobrze i nie wysusza.
4/5
2 - Aquolina - peeling pod prysznic Mandorle Dolci. Ściera słabo, za to jako żel pod prysznic jest rewelacyjny. Bardzo gęsty, niezwykle wydajny, dający dużo piany z małej ilości żelu. Ogromnym jego atutem jest świąteczny zapach migdałów w stylu olejku do ciasta. O jego arbuzowym bracie poczytacie TU .
5/5
3 - Palmolive - żel pod prysznic Oriental Beauty Sophisticated. Bardzo fajny, wydajny żel, pachnący bardziej kwiatowo, nieco świeżo niż orientalnie.
4,5/5
4 - Dove - antyperspirant w sztyfcie Pure. Wiele razy zachwalałam sztyfty Dove, tym razem używałam wariantu bez zapachu, parabenów, alkoholu i barwników. Na szczęście nie bez skuteczności w działaniu ;) Kolejny raz Dove pokazuje klasę, nie mogę się niczego przyczepić.
5/5
5 - Christian Dior - masło do ciała J'adore. Strasznie lubię tą linię zapachową! Masełko zamknięto w eleganckim, ciężkim słoiku z dołączona łyżeczką do aplikacji (która poszła w kosz, bo nie wyobrażam sobie nakładać produktu na ciało łyżeczką, mam plebejskie nawyki). Pachnie pięknie, lecz pod względem działania szału nie ma. Nawilża słabo.
4/5
Twarz:
6 - Organic Therapy - Tonik do twarzy z organicznym kaszmirem. Dobry jakościowo i co dla mnie ważne nieuczulający produkt. Obszerniej o nim w RECENZJI .
5/5
7 - Clarins - Daily Energizer Cleansing Gel. Ten żel do mycia twarzy bardzo kojarzy mi się z wakacjami, nie tylko ze względu na owocowy zapach, ale przez to, że zmywał delikatnie moją poparzoną słońcem skórę nie robiąc jej krzywdy. Gęsty i bardzo wydajny, miniaturka służyła mi tyle co niejeden pełnowymiarowy produkt.
5/5
8 - Bielenda - dwufazowy płyn do demakijażu oczu Bawełna. Uchowała mi się jeszcze dwufaza Bielendy w starym opakowaniu. Jeden z moich ulubieńców - delikatny i skuteczny.
4,5/5
9 - Avon - maseczka Planet Spa Egyptian Secrets. Teraz wiem, że była to moja ostatnia maseczka typu peel-off, strasznie irytuje mnie zrywanie tego płata z brwi, żuchwy i linii włosów. Kupiłam ja tylko ze względu na zapach. Nie zauważyłam, żeby w widoczny sposób oczyszczała pory lub wyraźnie wygładzała cerę.
3/5
10 - Neobio - krem na noc Balance. Krem z organicznym olejem z pestek moreli, hibiskusem i masłem kakaowym całkiem nieźle nawilżał i odżywiał skórę w nocy, rano była miękka i zregenerowana, a przy tym nie zapychał. Cena (ok. 18 zł) także zachęca do zakupu.
4,5/5
11 - Vichy - Aqualia Thermal. Nie ogarniam tego zachwytu nad marką Vichy, owszem kosmetyki są dobre, ale ceny wyśrubowane, bo podobne preparaty można kupić o wiele taniej. Aqualia Thermal to przyzwoity krem nawilżający, lekki i dobrze tolerowany przez skórę, ale to krem jakich wiele.
4/5
12 - Clarins - Daily Energizer Wake-Up Booster. Ten tonik ma ciekawą konsystencję, nieco żelową i glutowatą. W składzie znajdziemy czerwona porzeczkę, zielona kawę i białą herbatę, czyli źródła antyoksydantów. Ma przyjemny owocowy zapach jak wszystkie kosmetyki z tej serii, a uczucie nawilżenia i odświeżenia pozostaje długo odczuwalne.
5/5
13 - Vichy - Purete Thermale płyn micelarny 3 w 1. Ja na micelach za bardzo się nie znam, bo nie używam ich na co dzień. Płynu Vichy używałam zamiast toniku i w tej roli dobrze się sprawował.
4/5
14 - Lip Smacker - Sprite. Chyba najgorsza pomadka ochronna jaka miałam - używałam wyłącznie w domu bo zostawiała białą warstwę na ustach, a zapach był sztuczny, chemiczny i wywołujący mdłości.
1/5
Dłonie:
15 i 16 - Ziaja - mydła w płynie Grapefruit z Zieloną Miętą oraz Moringa z Kokosem. Niedrogie i wydajne mydełka o ciekawych zapachach. Grapefriut ma postać zielonego żelu i jest bardzo świeży, Moringa to krem o lekko perfumowanych zapachu, obydwa godne polecenia, świetnie się pienią, choć Moringa nieco wysusza.
5/5
17 - Body Resort - krem do rąk Guava. Na kosmetyki Body Resort wpadłam w Hebe i zaciekawiona zapachami kupiłam kremy do rąk z figą i guawą. Myślałam, że tylko zapachy będą mocna strona tych kremów, jednak ich bogata konsystencja i nawilżająco-odżywcze działanie są godne pochwały. Rewelacyjny produkt.
5/5
Włosy:
18 - Garnier - szampon Ultra Doux Aloe Vera i Karite. Miałam pewne obiekcje co do olejku karite w tym szamponie, bo nie chciałam obciążenia moich cienkich włosów, na szczęście taki efekt sie nie pojawił, a szampon fajnie wygładzał włosy i pozostawiał na nich przyjemny zapach.
4/5
19 - Garnier - odżywka Ultra Doux z migdałem i kwiatem lotosu. Odżywka typu eko, bez parabenów, silikonów i barwników, więc ja się pytam po czym te sklejone strąki??? Niewielka nawet ilość tego dziadostwa oblepiała włosy, które nawet po wyschnięciu miały postać matowych, ciężkich dredów. Nawet mleczno - migdałowy zapach nie ratuje tej odżywki.Zużyłam zamiast żelu do golenia. Na szczęście chyba nie jest dostępna na polskim rynku.
1/5
20 - L'biotica - maseczka Biovax Gold. Dobra, choć nie rewelacyjna maseczka o przepięknym, orientalnym zapachu. Zapraszam do zapoznania się z recenzją TUTAJ.
4/5
Makijaż:
21 - Bourjois - Flower Perfection. Od jakiegoś czasu to mój ulubiony podkład, dlatego, że świetnie kryje, matuje, nie tworzy maski, wygładza i jest trwały.
5/5
22 - Sally Hansen - lakier do paznokci Nail Prism. Posiadałam odcień 28 Mandarin Garnet, holograficzna miedź. Ładnie krył już po pierwszej warstwie, ale szybko ścierał się na końcówkach, na paznokciach sechł długo, a im był starszy tym gorzej było z tym wysychaniem. Okrutnie śmierdzący.
3,5/5
23 - Eveline - lakier do paznokci Colour Instant. Odcień 628 - intensywna pomarańcza z maleńkimi złotymi drobinkami. Bardzo trwały i szybkoschnący lakier w świetnym kolorze.
5/5
24 - Avon - Glimmerstick Cosmic. Avon ma na prawdę rewelacyjne te wykręcane kredki do oczu, Blackened Night to czerń z maleńkimi wielokolorowymi drobinkami, na powiece intensywny i trwały, nie rozmazuje się, a kredka jest na tyle miękka, że bez problemu prowadzi się po skórze.
5/5
Spore denko:) Żel pod prysznic z Avonu i Palmolive lubię:) Jeśli chodzi o maseczkę z Avonu też jakiś wspaniałych efektów nie widzę.Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńnooo porządne denko :D też ostatnio przestałam pałać miłością do maseczek typu pell off :(
OdpowiedzUsuńTe 'nowości' od Garniera wydają się być ciekawe ;)
OdpowiedzUsuńSpore zużycia :)) lubię żele z avonu ;))
OdpowiedzUsuńpomyśleć, że nic z tego nie miałam :)
OdpowiedzUsuńŚwietne denko! Moje pojawi się w nadchodzącym tygodniu :)
OdpowiedzUsuńna mnie avonowy żel pod prysznic jeszcze czeka na półce :) reszty nie znam, ale widzę, że świetnie Ci poszło
OdpowiedzUsuńPIĘKNIE :)
OdpowiedzUsuńLip Smackery mam chyba w każdej możliwej wersji i potwierdzam, że Sprite jest najgorszy z całej serii.
OdpowiedzUsuńNo i gratuluję zużyć :)
Ale ogromne denko :) Widzę tu sporo ciekawych kosmetyków.
OdpowiedzUsuńDuże denko :) ja się polubiłam z maską Biovax, natomiast kosmetyki Aquolina nie przypadły mi do gustu....
OdpowiedzUsuńgratuluję dużego denka :) ja też bardzo lubię wykręcane kredki z avonu :)
OdpowiedzUsuńpodkład z Bourjois chciałam sobie kupić ale słyszałam, że lubi robić maskę :( używałam 1 2 3 Perfect coś tam i on niestety robił mi ciacho na twarzy i tak się zraziłam do podkładów tej firmy. Mam też puder z serii Biodetox i nakładany na każdy podkład też robi maskę i ciasto na twarzy :( tylko nałożony samodzielnie jest ok.
Hej. Denko mega duże i gratuluje bo sama wiem, że ciężko tyle zużyć. Dziękuję za nominację i na moim blogu już są odpowiedzi na zadane przez ciebie pytania :)
OdpowiedzUsuńja uwielbiam kremy z Vichy za to, że ekspresowo się wchłaniają, nie zostawiają tłustej warstwy i likwidują suche skórki ;)
OdpowiedzUsuńVichy - Purete Thermale płyn micelarny 3 w 1 był kiedyś moim ulubieńcem, może jeszcze do niego wrócę. Z serii Aqualia Thermal uwielbiam natomiast serum.
OdpowiedzUsuńGratulację, ja też ostatnio idę w zużyciach jak burza. :)
OdpowiedzUsuńNie rozumiem zachwytów nad Vichy- według mnie to przeciętne kremy o przeciętnych składach i nieprzeciętnie wysokich cenach. To chyba siła reklamy bo ja jakiegoś nadzwyczajnego działania nigdy u siebie nie zauważyłam.